piątek, 1 lipca 2022

Podsumowanie półrocza

     I tak oto minęła pierwsza połowa roku 2022. Nie mogę napisać, że dumna jestem ze swoich osiągnięć i postępu w pracy nad Elegią, ale ja zawsze tak napiszę, nawet jeśli sytuacja rysuje się wybitnie. Przejrzałam statystykę. Jestem krytyczna. Mogło być lepiej. Zawsze może być lepiej. No dobrze, opinie pozostawię sobie, nie jestem obiektywna. Nie będę zasypywać Was szczegółami, zrobię tylko krótkie podsumowanie. 

    Wygląda na to, że najpłodniejszym dla mnie miesiącem był luty. Najwięcej wtedy przerabiałam, korygowałam i poprawiałam. Ale nie pisałam żadnych rozdziałów od zera i tu mam powód dobrej passy. I tak oto:

1. Tom I (część 1) - pierwsza i druga korekta całości pod Wydawnictwo, czyli prologu + 12 rozdziałów.

2. Tom II - przygotowanie rozdziałów dla Netha: 29 - 31; naniesienie poprawek do rozdziałów 2 - 32; sporządzenie konspektu i streszczenia dla rozdziału 4.

3. Tom III - poprawione/napisane rozdziały 10 - 31. Przygotowanie rozdziałów dla Netha: 2 - 5.


    Ha, widzę tę rozbieżność w rozdziałach II Tomu. Wygląda, jakby Neth nie czytał 32, a po prostu podczas nanoszenia poprawek postanowiłam je podzielić i wyszedł o jeden więcej. Wspominałam o tym zresztą. Sumarycznie wygląda to ładnie, a podczas analizy za głowę się chwytałam. Każdy miesiąc z osobna, ze szczegółami... ach, statystyki. Naprawdę wiele mówią. Ciekawi mnie, jak wyglądać będzie kolejne półrocze. W końcu urlopy itepe... Nie wróżę cudów. Terminy nie gonią, szału nie ma, mogę pisać w spokoju.

    W związku z pisaniem. Jakoś nie mam ostatnio cierpliwości do kreślenia spokojnych scen, a przecież nie będę wyjaśniać konkretnych zawiłości fabularnych na froncie, pod groźbą wrażej broni. Nie na siłę, kiedy faktycznie bohaterowie mają chwilę dla siebie. Co innego podczas kampanii wojennej, ale do tego jeszcze trochę czasu. Jak rany, znów urządzam sobie wycieczki myślowe... W każdym razie, ciche sceny jakoś mnie męczą. Zasmakowaliśmy w krwi i przemocy, ogarnął nas obłęd podsycany sprzecznymi emocjami i wrażeniami płynącymi z bitewnej zawieruchy. A tu naraz trzeba się opanować, uspokoić, złapać oddech i przystopować. Przez to wydaje mi się, że te dialogi i sceny to takie lanie wody, co oczywiście mija się z prawdą dosyć szerokim łukiem. Nie widzi mi się jednak akcja na miarę katowickich sygnalizacji świetlnych - jedziecie ze stałą prędkością, a tu nagle czerwone. Ledwo zahamujecie, a już zielone świeci. Oszaleć można z tego poczucia braku równowagi. Ha, główny bohater coś o tym wie... 

    Wracając do tematu akcji powieściowej, w czytanych książkach denerwowało mnie, kiedy skakała ona jak temperatura na wiosnę. Lubię płynne przejścia, to fakt, nie znaczy to jednak, że nie doceniam autorów, którzy umiejętnie prowadzą akcję w znielubianym przeze mnie stylu. Sama do końca nie wiem, czy podświadomie też tak nie robię, opisując stany pewnych osób. Wynika to co prawda z treści, oddaje naturę konkretnych postaci, ale... nie, po prostu nie wiem. Piszę, co widzę. I jeśli panowie postanowią zachowywać się tak, a nie inaczej, to nie mnie na nich wpływać. Nie spodziewajcie się jednak, że potulny baranek w przeciągu sekundy stanie się nieposkromioną bestią tak bez powodu. Przesady oraz braku logiki w mojej twórczości nie szukajcie. Mam na tym punkcie niemałe zboczenie.


    I tak zupełnie już z innej beczki. Przez kilka dni miałam idiotyczny zamiar wymiany aktualnego smartfona, bo zbrzydł mi straszliwie jego wygląd. Chciałam to zrobić, mimo że kocham ten model do szaleństwa, a zwłaszcza tylny czytnik linii papilarnych znajdujący się na perfekcyjnej wysokości. Oczywiście żal mi go było, bo jest to moja mała skarbnica, od której jestem uzależniona, toteż skończyło się na tym, że zmieniłam supcase'a na zwyczajne plecki i naklejaną folię. Wygląda jakbym miała nowy telefon ze starymi udogodnieniami! Sentymentalizmowi oddałam sprawiedliwość, jednocześnie zaspokajając potrzebę zmiany.

P.S. W rzeczywistości chłopaki prezentują się dużo lepiej.

 

🎵 Love & Loss - Thomas Bergersen, Two Steps from Hell 🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz