Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 25d'8m'23r2t]
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 25d'8m'23r2t]
Przeczytałam "Heretyków Diuny" wyłącznie dla stylu pisania autora. To już nawet nie jest ciekawość kontynuacji, kiedy fabuła mocno napina nerwy, a bohaterowie odstręczają. Proponuję zmianę nazwy kronik z Diuny na "Sagę o Nieszczęśliwym Duncanie Idaho i Jego Nieskończonej Rozpłodowej Niedoli"! Może jestem małostkowa, ale ile można to ciągnąć? Ile można ciągnąć plan eugeniczny oparty na ustawicznie wskrzeszanym bohaterze i jego rozlicznych, wyselekcjonowanych partnerkach? To był ciekawy smaczek i część intrygi, a od dwóch tomów stał się męczącym wątkiem głównym. Już sam motyw wskrzeszania bohaterów skutecznie zniechęca mnie do dalszego czytania...
Podobnie hodowla ludzi w wykonaniu szowinistek żeńskich Bene Gesserit i szowinistów męskich Bene Tleilax - jedno i to samo, hegemonia niewoląca tak resztę, jak i siebie, jednocześnie krytykująca oraz konspirująca przeciwko sobie. Już pomijam "dziwki" Rozproszonych. Zabawne, że gesseritki wyrażają się tak niepochlebnie o swoich konkurentkach, podczas gdy same robią to samo...
Akcji w książce jest niewiele, rozkręca się jakoś w połowie, często urywa, a momentami staje się wręcz przesadzona. Kilka scen zmusiło mnie do ponownego przeczytania paru akapitów, a mimo to nadal nie rozumiem co zaszło i w jaki sposób do tego doszło. Ostatnie sto stron to już standardowe przyspieszenie fabuły z przeskokami czasowymi, pominięciem znaczących treści i istotnych informacji.
I tak na zakończenie moja osobista refleksja: świat, w którym nie ma muzyki ani miłości jest światem smutnym. Tu nie ma muzyki, bo według Bene Gesserit niebezpiecznie wpływa na ludzi. Tu nie ma miłości, bo według Bene Gesserit nie jest do niczego potrzebna. Jest za to Głos. I prokreacja...
Elegia o Nieśmiertelnym
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 14d'8m'23r2t]
Dwóch moich ulubionych autorów razem?! Naprawdę?! Takie były moje entuzjastyczne myśli, gdy dostałam w łapki egzemplarz "Dobrego omenu". Cóż, nie mogę powiedzieć, że nie poczułam ani odrobiny ekscytacji, prawda...?
Niestety, dwóch moich ulubieńców współtworzyło tę historię, która okazała się rozczarowaniem. Zmęczyłam się podczas lektury, w efekcie czego długo i bez przyjemności męczyłam samą książkę. Co prawda momentami dało się odczuć błyskotliwy humor, sam pomysł był oryginalny, ale wykonanie wiało koszmarną nudą. No i mocno przewidywalne zakończenie. Biorę poprawkę, że powieść ma ponad trzydzieści lat, ale niczego to nie zmienia.
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 1d'8m'23r2t]