piątek, 25 sierpnia 2023

~~ Biały Elf - rozdział 14 ~~

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF

 

"Lecz jak można uciec przed czymś, co siedzi głęboko w nas samych?"
Uczucia są kolorami osobowości, zwierciadłem tożsamości, jaką biały elf powoli odnajduje, otwierając się na otoczenie. Jednocześnie pręty złotej klatki zamykają się, zaprawiając słodycz poznania gorzką prawdą...
 
 
    W końcu udało się Magowi wmanewrować ucznia w rozmowę o uczuciach. Musi jednak sprytnie lawirować, by nie dać po sobie poznać niepokoju związanego z nadciągającymi wydarzeniami. Est jest bystry i szczególnie wrażliwy, gdy chodzi o mistrza, nietrudno więc o niedopowiedzenia i ich nieprzewidziane następstwa... Wreszcie przyjmuje do wiadomości swoje uczucia, ale nadal nie chce ich nazywać. Ma w tym swój cel, jest dobrze. Ale wraz ze zrozumieniem uczuć przychodzą obawy z nimi związane. A tych będzie coraz więcej, jeśli nie poskromi swoich stanów lękowych. Jest pesymistą, wręcz fatalistą, jak zauważył Col, ale przecież niemożliwym jest natychmiastowa zmiana nastawienia. Szczególnie w przypadku, gdy przez piętnaście lat był traktowany gorzej niż niewolnik. Gwałtowna zmiana byłaby alarmująca.
    Myślę, że na najbliższe dwa-trzy rozdziały przypada apogeum jego poczucia beznadziejności, zagubienia i zaprzeczenia. Dopiero traumatyczne wydarzenia odcisną na jego psychice piętno, nakazując mu ruszyć do przodu. Ale w którą stronę pójdzie? I czy Col pójdzie z nim? Śledźcie ich dalsze losy, a sami się przekonacie, że nawet wśród nas są osoby balansujące na skraju życia, choć z pozoru zachowujące się naturalnie. Czasem wystarczy przy nich być, okazując im wsparcie. Naprawdę wystarczy tak niewiele, by kogoś ocalić.
    Och, no i Mag konspirujący z Zakonem Paladynów... Kto by się spodziewał, skoro Niedźwiedzie mają z nimi kosę? No proszę proszę...

    

 - Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 25d'8m'23r2t]




Gwoli wyjaśnienia wyrażenia "dodawać swoje trzy tarcze". Pewnie domyśliliście się, że chodzi o grosze. Na estariońską walutę składają się złote korony, srebrne miecze i miedziane tarcze. Niby banalne, ale w drugim tomie pozwoliłam sobie ustami pewnej postaci wyjaśnić, skąd taka akurat waluta.
    I tak zupełnie z innej beczki: w tym rozdziale poszło siedem stron względem pierwowzoru. Dotychczasowy rekord!

Heretycy Diuny - Frank Herbert

Przeczytałam "Heretyków Diuny" wyłącznie dla stylu pisania autora. To już nawet nie jest ciekawość kontynuacji, kiedy fabuła mocno napina nerwy, a bohaterowie odstręczają. Proponuję zmianę nazwy kronik z Diuny na "Sagę o Nieszczęśliwym Duncanie Idaho i Jego Nieskończonej Rozpłodowej Niedoli"! Może jestem małostkowa, ale ile można to ciągnąć? Ile można ciągnąć plan eugeniczny oparty na ustawicznie wskrzeszanym bohaterze i jego rozlicznych, wyselekcjonowanych partnerkach? To był ciekawy smaczek i część intrygi, a od dwóch tomów stał się męczącym wątkiem głównym. Już sam motyw wskrzeszania bohaterów skutecznie zniechęca mnie do dalszego czytania...

    Podobnie hodowla ludzi w wykonaniu szowinistek żeńskich Bene Gesserit i szowinistów męskich Bene Tleilax - jedno i to samo, hegemonia niewoląca tak resztę, jak i siebie, jednocześnie krytykująca oraz konspirująca przeciwko sobie. Już pomijam "dziwki" Rozproszonych. Zabawne, że gesseritki wyrażają się tak niepochlebnie o swoich konkurentkach, podczas gdy same robią to samo...

    Akcji w książce jest niewiele, rozkręca się jakoś w połowie, często urywa, a momentami staje się wręcz przesadzona. Kilka scen zmusiło mnie do ponownego przeczytania paru akapitów, a mimo to nadal nie rozumiem co zaszło i w jaki sposób do tego doszło. Ostatnie sto stron to już standardowe przyspieszenie fabuły z przeskokami czasowymi, pominięciem znaczących treści i istotnych informacji.

    I tak na zakończenie moja osobista refleksja: świat, w którym nie ma muzyki ani miłości jest światem smutnym. Tu nie ma muzyki, bo według Bene Gesserit niebezpiecznie wpływa na ludzi. Tu nie ma miłości, bo według Bene Gesserit nie jest do niczego potrzebna. Jest za to Głos. I prokreacja...

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

~~ Biały Elf - rozdział 13 ~~

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF

 
 
Pewne tajemnice wytatuowanego człowieka wychodzą na jaw, zaś inne, dotykające istot nieludzkich, giną wśród niedomówień... Co łączy białego elfa z tajemniczym stworzeniem kryjącym się w puszczy?
 
 
    Od tej pory raczyć Was będę większą ilością smaczków z treningów Esta. Oczywiście tych co ciekawszych, w większej mierze mających wpływ na jego psychikę. To na niej się skupiam. No i na szkolącym go Magu, rzecz jasna. Zależność między tymi dwoma jest dla mnie czymś na podobieństwo eksperymentu, w którym wyraźnie widać, jaki wpływ na jednostkę ma konkretnie uwarunkowane otoczenie. Nadal męczy mnie natrętna wizja, w której to Obserwator znajduje go pierwszy...
    Obserwator nie nudzi się już tak bardzo, jak dotychczas. Chłopaki z Twierdzy dotrzymują mu towarzystwa, całkiem dosłownie. Pierwszy kontakt został nawiązany, ale wodzeni za nos biedacy niezmiennie wracają z niczym. Przynajmniej mają pewność, że to nie jest boboleth. Ani likantrop. Choć gdyby wiedzieli, z czym mają do czynienia, z pewnością wybraliby dwa pierwsze. W komplecie.
    No i doczekałam się historii przyczernianych oczu Cola, przez które Est czmycha speszony, a Mag postanawia przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Ze zwiadowcą, żeby nie było. Tak rzadko miałam okazję zaprezentować ich obu razem, podczas spotkań na osobności... Cóż za strata! Niemniej pewien istotny sekret Cola wyszedł na jaw, ale pozostał bezpieczny, mimo że Mag postawił mu ultimatum. A co z upierdliwym Veluśkiem? A czy już wspominałam, że uwielbiam Maga za tę jego specyficzną przewrotność? Co prawda nie mam wstępu do jego głowy, mogę tylko biernie mu się przyglądać, ale wystarczy i to, by poznać jego zamiary względem imperialnego elfa.
    A Travis jest po prostu świetny! Nie wiem jak Wy, ale ja chcę go więcej!
    

 - Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 14d'8m'23r2t]




Niesamowite, jak zmienił się Est na przestrzeni czterech ksiąg - a gdzie tu do siódmej! Myślałam, że pójdzie w drugą stronę, ale całkiem naturalnie wybrał swoją ścieżkę i nawet tego nie odczułam. Ale inni już tak. 
    U góry, jak zwykle, link do rozdziału na Wattpadzie. Odnośnik do pełnego wydania znajdziecie również klikając w okładkę na stronie głównej bloga (jak niżej). Będę dodawać tak wszystkie księgi Elegii o Nieśmiertelnym, a przynajmniej taki mam zamiar - nie wiem niestety, czy będą chętni do zapoznania się z całokształtem historii. Elegia w każdym razie doczeka się zakończenia, podobnie trylogia wieńcząca, ale czy publicznie? Zależy to w dużej mierze od Was.

piątek, 11 sierpnia 2023

Piszę piórem jak kura pazurem~!

Ostatnio tak niefortunnie zapisałam sobie słówko do zweryfikowania w trakcie redagowania, że następnego dnia nie potrafiłam go rozszyfrować. Krążyłam wokół niego jak sęp czekający na padlinę, bo może mnie oświeci, aż wreszcie dopasowałam te kilka wyraźnych literek, reszty się domyślając. Oczywiście z miejsca postanowiłam poprawić swój charakter (dosłownie). Nietrudno się domyślić, że zdążyłam już o tym zapomnieć...

    Kiedyś pisałam wyraźnie, bo pięknie to nigdy. Mikroskopijne literki były schludne, a teraz walę kulfony wychodząc za kratki. Lekarze mogą mi pozazdrościć charakteru pisma. Równie czytelne. 


    Poniższe zdjęcie to taki mój kaprys. Którejś brzydkiej nocy, przecierając zmęczone oczy, zapatrzyłam się na ostatnie słówko do zredagowania. Było ciemno, jedynym źródłem światła w pomieszczeniu był monitor i czerwona lampka wyłączonych głośników. Przez myśl mi przeszło, że "czas" to naprawdę wyjątkowe słowo określające szczególnie abstrakcyjne zjawisko. Spędzony czas, utracony czas, wykorzystany czas, czas na coś nowego, czas dla kogoś, czas bez kogoś... Ubywa go, a jednak wciąż jest. Dłuży się lub pędzi niepowstrzymanie. Umowny. Dosłowny. Jest wszędzie, a przecież nigdzie go nie ma. Ciągle nam go brakuje, a przecież nie możemy go stracić.
    Jak rany, wchodzę na głębokie wody filozofii, a przecież nie potrafię pływać... A nie, czekajcie, potrafię pływać, ale wiry skutecznie mnie zniechęcają.
  

  

    Jak rany, na stan dzisiejszy Biały Elf na Wattpadzie ma 36 przeczytań, 5 gwiazdek i 3 zaangażowanych czytelników (nie będących moimi znajomymi)! Aż mi się łezka w oku zakręciła. Dziękuję! <3

🎵 The Legend of the Sword - Fox Sailor 🎶

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Dobry omen - Terry Pratchett, Neil Gaiman

Dwóch moich ulubionych autorów razem?! Naprawdę?! Takie były moje entuzjastyczne myśli, gdy dostałam w łapki egzemplarz "Dobrego omenu". Cóż, nie mogę powiedzieć, że nie poczułam ani odrobiny ekscytacji, prawda...?

    Niestety, dwóch moich ulubieńców współtworzyło tę historię, która okazała się rozczarowaniem. Zmęczyłam się podczas lektury, w efekcie czego długo i bez przyjemności męczyłam samą książkę. Co prawda momentami dało się odczuć błyskotliwy humor, sam pomysł był oryginalny, ale wykonanie wiało koszmarną nudą. No i mocno przewidywalne zakończenie. Biorę poprawkę, że powieść ma ponad trzydzieści lat, ale niczego to nie zmienia.

wtorek, 1 sierpnia 2023

~~ Biały Elf - rozdział 12 ~~

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF

 
 
Podczas dramatycznych wydarzeń zacieśniają się więzi, które w przypadkach mniej emocjonujących przeminęłyby niezauważalnie, zmierzając donikąd. Tak jak niezauważalnie działają siły, od których zależy więcej, niż stary wieszcz przypuszcza.
 
 
    Est musi żyć z konsekwencjami swojego lekkomyślnego czynu, o którym mieszkańcy Twierdzy nie pozwolą mu prędko zapomnieć. Ale chyba już się do tego przyzwyczaja, prawda? W końcu po raz pierwszy w dziejach to on idzie szukać Cola, a nie na odwrót. Biedny Col, zawsze miał pod dostatkiem, a teraz musi się wstrzymywać... Sam chciał, przysięgam! Nie przyłożyłam do tego ręki! Najzwyczajniej zrobił się z niego wierny chłop, zdarza się. A to jego głębokie wyznanie, ta deklaracja bezwarunkowej miłości i oddania urzekła mnie esencją Colowości...
       ...a potem zjawił się Velren i wszystko spierniczył. Skurczysyn z niego diaboliczny, bez dwóch zdań, a będzie jeszcze gorszy, jeśli nikt go w porę nie powstrzyma. Za jego sprawą zrobiło się niebezpiecznie, ale i jakby... nieco romantycznie? W każdym razie nikt nie wyłysiał, choć przy takich czy innych przygodach nietrudno osiwieć. Lubię ten zwrot Esta, a jeszcze bardziej podoba mi się wolne tłumaczenie w wykonaniu Cola z trzeciego tomu.
    Ośmielona spostrzegawczością pewnej Czytelniczki i Czytelnika, postanowiłam na zakończenie dodać sugestywny smaczek o Wojnie i Śmierci, jakiego zabrakło w wydaniu papierowym (bo zdradza za wiele - tak usłyszałam). Miłej zabawy ze snuciem przypuszczeń i łączeniem wątków w niedalekiej przyszłości! ;) (Niestety nikt nie zauważył, że król i hetman to nazwy figur szachowych - król jest najważniejszą, a hetman najsilniejszą. Gra w królestwa ma wiele wspólnego z szachami.)
    Jeszcze tylko zaznaczę, iż w tym rozdziale pojawia się termin "pawie oczko", czyli w estariońskich kręgach zainteresowanych oznaczający homoseksualnego mężczyznę. Na kobiety o analogicznych preferencjach mówi się inaczej i jeśli dotrwacie, dowiecie się jak.

    Dwunasty rozdział jest zwieńczeniem papierowego wydania, jednocześnie będąc połową pierwszej księgi Elegii o Nieśmiertelnym - stąd dziwne (?) zakończenie Obserwatora, które rozwija się w następnych rozdziałach. Aż nie mogę się doczekać, by podzielić się z Wami coraz ostrzejszymi momentami!

 - Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 1d'8m'23r2t]




Wreszcie mogłam odłożyć na półkę książkę, z której nieszczególnie jestem zadowolona. To był mój debiut, a wcale nie czuję się podekscytowana jak w dniach, kiedy nawiązywałam znajomość z Wydawnictwem. Teraz czuję się... sama nie wiem jak, chyba słowo na opisanie mojego stanu nie istnieje. Dostrzegłam w tym impulsywność, lekkomyślność i naiwność, a teraz pokorę, ostrożność i niesmak. Sama zrobiłam to lepiej i jest to przykre...
      A dlaczego?
    Otóż czara goryczy przelała się w momencie, gdy Wydawnictwo samodzielnie pozmieniało kilka słów na inne, o czym dowiedziałam się przypadkiem (czytając finalną wersję drukowaną) przez co kompletnie straciłam do nich zaufanie. Nie zostałam o zmianach poinformowana, a były istotne. No i na zakończenie walnęli literówkę, której w pierwotnym tekście i pierwszym egzemplarzu nie było... Jeszcze ucięli zdania podczas korekty/druku. Już pomijam fakt, że Elegia została ochrzczona mianem młodzieżówki, nie konsultując ani nie pytając o dalszą fabułę. Fakt, treść pierwszej połowy pierwszej księgi może wskazywać na ten gatunek, ale dalej dzieją się rzeczy i dochodzi do zdarzeń, jakich młodzież nie powinna tykać, a na pewno nie ta poniżej osiemnastu lat*.

    Podsumowując, nie czuję w tej książce serca, które włożyłam w pisanie, i które cały czas wkładam - tak w kontynuację, jak i redagowany tekst. Wierzę, że da się je odczuć na Wattpadzie.
    
    Tymczasem już teraz zapraszam na trzynasty rozdział, który pojawi się niebawem! Link jak zwykle znajdziecie u góry posta! :)




*Chyba że dzisiejsza "młodzież" lubi mocno erotyczne, by nie rzec pornograficzne sceny, wulgaryzmy, czarny i niepoprawny humor, wyszukane tortury i naturalistyczne opisy zgonów oraz nierzadko śmiertelnych uszkodzeń ciała. A także psychopatów, którzy lubują się w powyższym.
    Mam słabość do fikcyjnych psychopatów....