Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
No i masz, jaką aptekę odwalam w ostatnim rozdziale Pierwszej Księgi... A miałam tego nie robić! Serio, przeczytałam niedawno kilka książek i ostro nawtykałam swojemu Wewnętrznemu Perfekcjoniście, wygarniając nadmierną przesadę. Nieszczęśliwie wtrącił się Wewnętrzny Krytyk i koniec końców to ja dostałam po łbie, będąc w mniejszości... 🤕
Podsumowując, poszło już pięć stron. Mimo tego do pasji doprowadza mnie ilość słów wymagających weryfikacji. Cztery zabazgrane kartki. Cztery! W międzyczasie wyczerpał się kolejny długopis z czarnym wkładem, a inwencja twórcza bezustannie podjudza Wenę do szeptania mi za uchem kolejnych scen i konsekwencji wynikających z poprzednich. W efekcie rzucam w cholerę wszystko i skrobię na kartce/telefonie, zależy co mam pod ręką. Chciałabym skończyć 4.19, ale wjechała Trylogia oraz historia pewnego bohatera, który z pobocznego stał się całkiem mocnym drugoplanowcem. Pomijam już pierdołę, którą piszę sobie na bezweniu...
Jak rany, właśnie do mnie dotarło, że równocześnie prowadzę cztery powieści 😶 I w *uj notatek do kolejnych tomów. Chciałabym dożyć momentu, kiedy już nie będę miała o czym pisać 😆
🎵 New World Order - Lux-Inspira 🎶
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Nie, nie na takie podróże, o jakich myślicie. Nie lubię podróżować, jestem chyba jedyną osobą, która nie chwali się tym w CV (swojego czasu do działu nauczania na ASP zatrudniono mnie dlatego, że w hobby miałam wpisane między innymi "fantastyka i sci-fi" 😆). Jestem piwniczakiem i w poważaniu mam złą opinię, jaką "cieszą" się tego typu osoby. Dla mnie najlepsze wakacje to siedzenie na dupie w domu, gdzie mam wszystko czego potrzebuję i co lubię. Jak rany, nie o tym miałam...!
Ostatnio mam gigantyczny flow z pisaniem. To już nie jest równoległe przebywanie w dwóch światach - ja zwyczajnie wsiąkam w ten drugi! Jest zajebiście! Ale problem zaczyna się w momencie spotkań służbowych. W piątek przeszłam samą siebie. Dwie godziny konferencja na Teams, temat bezpośrednio mnie dotyczący, a ja choćby przez pięć minut nie potrafiłam się skupić na poruszanych zagadnieniach. Zapytana o opinię, wyciągałam istotę sprawy z kontekstu, odpowiadałam na czuja i za cholerę nie umiałam na bieżąco zredagować tekstu. Co za wstyd... 😖 W międzyczasie mój durny umysł urządzał sobie regularne wycieczki do Estarionu. Ale żeby tylko to jedno spotkanie... Ten problem pojawił się wcześniej, a ja wzięłam go za zmęczenie i dezorientację. Wielokrotnie wyszłam na idiotkę, co akurat nie jest niczym nowym. Strach mnie ogarnia na myśl, że dostanę napadu wycieczkowego podczas wideorozmowy z Amsterdamem... Jak nic wylecę! 😱
Ale nie ma tego złego, dawno tyle nie pisałam, co przez ostatnie kilka dni. Była ekstaza, nie tylko moja! 4.18 prawie na ukończeniu, a to "prawie" wyłącznie dlatego, że w *uj innych wątków rozszerzałam, z innymi bohaterami ruszałam po przygody, jeszcze innych ukradkiem obserwowałam... Jak rany, ale chciałabym już używać imion! Niestety nie mogę, bo spojleeery....
Lubię spojlery 😏
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Sherlock Holmes w habicie...
...czyli powieść, którą jest mi naprawdę trudno określić. Początek intryguje i pochłania, ale gdy akcja nabiera rozpędu, fabuła drastycznie zwalnia i rozłazi się w teologiczno-filozoficzno-moralno-etycznych dywagacjach i rozważaniach. Oraz - czasem - opisach wydarzeń historycznych, co jest smaczkiem raczej dla osób interesujących się historią Kościoła. Łatwo więc się zrazić do lektury. Na szczęście później jest o wiele lepiej, do tego stopnia, że ostatnie nieco ponad sto stron pochłaniałam żarłocznie.
Przez cały czas instynktownie doszukiwałam się powiązań tajemniczego tytułu z fabułą. Nawet teraz, po przeczytaniu całości i zapoznaniu się z komentarzem autora zawartym na ostatnich stronicach tego wydania, nadal tkwię w niewiedzy. I ostatecznie dochodzę do wniosku, że równie dobrze mógł on brzmieć "Kamień na kamieniu" czy też "Szlak chmur" - jednakowo bez związku z treścią (no dobra, zdanie wieńczące tę historię od biedy mogłyby być...).
O treści było, ale teraz, co do mnie niepodobne, trochę o wyglądzie książki. W prezencie urodzinowym otrzymałam naprawdę piękne wydanie! Przezroczysta obwoluta ze stylizowanymi czarnymi odciskami palców (ha! wiem już czemu!), cudownie minimalistyczna, wręcz ascetyczna okładka, całość w postaci skarbczyka z farbowanymi na czerwono brzegami. No właśnie, barwione brzegi. Jak nie lubię tego czysto marketingowego zabiegu, tak w tym pojedynczym przypadku bardzo mi się spodobał, nadaje bowiem książce formę prawdziwego modlitewnika. Przyznam, że kiedy ją dostałam, nie rozumiałam skąd te osobliwe szczegóły. Po lekturze zaś spoglądam na nie z pewną nostalgią...
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Czasem mam wrażenie, że coś nie halo z moją głową, a innym znów myślę, że jestem zwyczajnie pie*dolnięta. W sumie to jedno nie wyklucza drugiego, ale skoro ludzie wciąż mnie tolerują, to chyba nie jest źle?
Teraz natomiast uważam, że moje odklejenie od rzeczywistości jest wynikiem jednoczesnego przebywania w dwóch światach oraz rozwarstwiania się na poszczególnych bohaterów o skrajnie odmiennych osobowościach i charakterach. Ma to sens. Od wczoraj panuje we mnie nastrój B., osobnika o wiele bardziej postrzelonego i bezpośredniego niż Col. Chyba tamtego dnia też nim byłam, albo zwyczajnie i całkiem naturalnie rżnęłam głupa...
Otóż, mamy w pracy różnej maści eventy (ja wiem, że wszyscy śmieszkowie żartujący z korpo tak naprawdę nam zazdroszczą...), w tym miesiącu jest to profilaktyka oczu. Rewelacja. Nie mam czasu biegać po okulistach, moje obecne bryle mają z dobre dziesięć lat, a tu nie dość, że badanie w godzinach pracy, w tym samym budynku, to jeszcze ze zniżką na binokle i refundacją ze strony pracodawcy. No jak nie brać? Co prawda termin przypada na końcówkę miesiąca, ale nie przeszkadzało to, bym wraz z koleżanką W towarzyszyła koleżance M w wyborze oprawek. I tu się zaczyna odklejka...
Podczas gdy M ustalała szczegóły zamówienia, W i ja oglądałyśmy oprawki. Oooch, oczywiście moją uwagę przykuły szkła niemalże bez nich - szybki tak zmyślnie cięte i wąskie, że nie sposób było odwrócić od nich wzroku. W myślach porównywałam chyba z pięć faworytów, kiedy za plecami rozległ się głos właściciela:
- To są męskie oprawki. Damskie są po drugiej stronie.
- Och? - speszyłam się, obracając w jego stronę. Nagle uśmiechnęłam się niepoprawnie szeroko. - Teraz już rozumiem, czemu tak mi się spodobały.
I, chichocząc w duchu, poszłam do regału z damskimi. Z których ani jedne nie przypadły mi do gustu. Mina mi zrzedła na widok olbrzymich szkieł na pół twarzy, gdzie drugie tyle dodawały grubaśne oprawki... No załamałam się. Przecież jak takie coś do długiej grzywki i kikićków?! Na innych dziewczynach nawet takie potterki mi się podobają, ale jak ja miałabym coś takiego nosić?!
Właściciel chyba dojrzał zawód na mojej twarzy, bo pokierował mnie do niewielkiego stojaka w rogu salonu. I na nim znalazłam takie, od których serce zabiło mi mocniej. Damskie. Albo uniseksy, jeden pies. Zgodnie z prawdą to nawet męskie bym nosiła, bo kto tam wie, jaką płeć mają okulary...?
Nooo, teraz to czekam na te badania jak na zbawienie! I nie przypuszczam, bym kiedykolwiek miała przykleić się do tego beznadziejnego świata na stałe!
🎵 I'll Fly High (Instrumental) - Jyc Row 🎶
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
🎵 Coyote Ugly - David Chappell 🎶
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Nie jestem zwolenniczką Świąt. Żadnych. Cholernie mnie wyczerpują. Do tego stopnia, że nie mam sił na koncentrowanie się nad tekstem pisanym. Ba! Zdarza się nawet, że i nad czytanym. Albo lecę wzrokiem po tekście, myślami będąc zupełnie gdzie indziej, albo łapię się na tym, że nie pamiętam, co wydarzyło się stronę wcześniej. Zastanawiam się wtedy czy to normalne, czy jednak mam coś z głową. I mam cholerne wyrzuty sumienia, że marnuję czas.
W związku z powyższym, spóźniam się z publikacją 1.22. Pomijam, że tekst przechodzi przez sito o mikroskopijnych oczkach (wszystko mi się tam nie podoba!). Pomijam, że mój smartwatch każdorazowo wskazuje, że miałam doskonały sen nocny na poziomie 86-92, a w dzień czuję się jak wyżęta szmata. I pomijam, że z trudem opieram się pokusie spędzania wieczorów na graniu... Tak, znów obciążam swoje sumienie. Choć w coś takiego jak sumienie nie wierzę, używam tego zwrotu, żeby mnie ludzie rozumieli.
No dobrze, przynajmniej 4.15 ukończony, w najbliższym czasie siadam do 4.16. I chociaż w południowym Estarionie w tym roku zima zaczęła się wyjątkowo wcześnie, bo w połowie jedenastego miesiąca, tak my mamy już styczeń. Tyle z mojego zgrania się w czasie. Ktoś zakładał inaczej?