sobota, 7 stycznia 2023

~~ Biały Elf - prolog ~~

Wstęp do jednej z odsłon Kronik Estariońskich ma chyba historię dłuższą niż opowieść głównego bohatera. Nie przypomnę sobie, ile razy przerabiałam prolog i na jak wiele sposobów go przedstawiałam, ale jednego możecie być pewni - został napisany szesnaście lat temu w formie poniekąd tylko przypominającej obecną. Jego fundamentem miała być bezinteresowna pomoc niesiona tym, którzy bynajmniej na nią nie zasługiwali. Początkowo główny bohater był puszczonym samopas odludkiem trwoniącym czas na samotniczych filozoficzno-egzystencjalnych wędrówkach - nie pasowało to jednak do obecnego charakteru zaszczutego, sponiewieranego i zniewolonego chłopaka o wąskich horyzontach, drżącego na wszelki przejaw zainteresowania ze strony osób trzecich. Zupełnie nie pasowało, jeśli chciałam wyraźnie nakreślić zmiany w nim zachodzące na przestrzeni czasu od prologu pierwszej księgi po epilog siódmej. A będą one ogromne. Nie zdradzę jednak, którą drogą pójdzie nasz protagonista.

 

 

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF

>>Prolog<<

         Prolog przedstawia głównego bohatera, Estalavanesa (Esta), w dniu, który wbrew pozorom odmienia całe jego życie. Brzydki, płochliwy i lękliwy biały elf wykazuje się nie lada odwagą, gdy zagrożone jest czyjeś życie. Podoba mi się jego bierny bunt przeciwko temu, jak jest traktowany, oraz wola przetrwania, jaką wykazuje się później, kiedy burza jednak bokiem nie przechodzi, a odyniec pomaga mu w spotkaniu z przeznaczeniem. W każdym razie lśniący zaklętym złotem koniec prologu staje się początkiem matni, a życie nieszczęsnego chłopaka, dotąd przewidywalne i zabijające niezdrową rutyną, zmieni się dostrzegalnie. Jego ograniczony do murów noclegowni oraz naturalnych granic Cichobrzegu świat zacznie się poszerzać, rozrastać i przyjmować postać coraz to nowych person i osobliwości...




        W prologu, do którego link zamieściłam powyżej, sporo się zmieniło względem wydania papierowego. Nic jednakże nie zostało dodane, o to się nie bójcie - nie będę zmieniała ani wtrącała się w fabułę, choć zdarzy się, że wyjaśnię dwie kwestie w przyszłych rozdziałach - pewne sytuacje zostały wybitnie opacznie zrozumiane... A kiedy porównywałam treść sprzed druku do finalnej formy, jaką trzymałam w rękach, z niezadowoleniem odnotowałam zmianę, która dziwnym trafem umknęła mojej konsultacji. Bardzo tego nie lubię, bo to moje dzieło i do mnie należy ostatnie słowo. Swoją drogą, w papierowej książce znalazłam sześć błędów interpunkcyjnych, dwa cięcia w zdaniach, przez co nie brzmiały jak należy, oraz jedną dość rażącą zmianę, której nie było po redakcji i korekcie. Nie na to się pisałam. I chyba więcej się nie piszę...
 
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 7d'1m'23r2t]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz