sobota, 30 marca 2024

Święto Wielkiej Nocy

Nie jestem dobra w życzenia świąteczne, urodzinowe czy jakiekolwiek inne okazjonalne, ale chciałabym Wam czegoś pożyczyć.
    Przetrwaliście tyle lat, przetrwacie kolejne - nieważne jakie. Ważne, by były one spędzone w towarzystwie ludzi, z którymi chcecie być i w otoczeniu, jakie jest dla Was najbardziej komfortowe.
        W domyśle: zdrowia, spokoju i szczęścia!


piątek, 29 marca 2024

Cień węża - Rick Riordan

Jestem naiwna. Bywam też i głupia. W rzeczy samej. Naiwnością było wierzyć, że trzeci tom będzie lepszy od poprzednich. Głupotą wykazałam się, brnąc do samego końca tego koszmarku i tracąc czas, który mogłam spożytkować na bogatszą, ciekawszą i bardziej wciągającą lekturę. Jakim cudem ta seria ma tak wysokie noty?! Może nie będę się tu wyrażała...
 Na dzień dobry zniechęcająca infantylność oraz kompletna pierdołowatość bohaterów - tak śmiertelników, jak i bogów egipskich. Nadal pojawia się określenie "spódniczka", podczas gdy pozostałe elementy nazywane są zgodnie z oryginalną terminologią. Ale nie dziwi mnie to specjalnie, jako że ogólna niekonsekwencja wypływa z treści niemal na każdym kroku.
    Och, nastąpiła jednak zmiana w charakterach głównych bohaterów! Jest to co prawda zmiana na gorsze, no ale zawsze jakaś zmiana. W każdym razie z Cartera, którego jako-tako tolerowałam, zrobiła się kompletna oferma i lebioda. Natomiast Sadie stała się bardziej boska od bogiń, o czym przy każdej okazji nadmieniała małoskromnie, czym wpisała się w kanon najbardziej wku*wiających bohaterek, stając na podium wraz z Caeleną od S.J. Maas. Serio, gdyby była antagonistką, jakoś bym to zniosła, ale tak...?!
    W romanse autor bawić się nie powinien, bo tu już istne przedszkole wśród nastolatków, a chaos gorszy niż za czasów Apopisa. O pomstę do nieba woła trójkąt Walt-Anubis-Sadie, na który brakuje mi słów. Cukierkowo, słodko i hiperdoskonale, jakby pisała to zakompleksiona małolata, wprost do porzygu.
    No i gdzie ten humor, o którym tyle w recenzjach czytałam? No gdzie? Bo tu go nie ma. Żarty są drętwe, a domyślnie zabawne sytuacje - żenujące. Wszystko na opak! No, chyba że zabawna jest przedszkolaczka (3-6 lat) walcząca z magami buntownikami na śmierć i życie, wołająca przy tym: "Giń! Giń! Giń!" Not hehe.
    Ach, i wisienka na torciku! Klasyczny motyw, w którym antagonista wygłasza triumfalny monolog wieszczący agonię i destrukcję, pozwalając, by protagoniści zebrali siły, odwagę, posiłki, etc. konieczne do pokonania go. A wystarczyło, by ich połknął...
    
    No dobrze, nie taka negatywna ta recenzja (dałam 2/10), skoro były "ochy i achy" 😂 Nadal jednak nie dowierzam, że napisał to autor Percy'ego Jacksona.

wtorek, 19 marca 2024

~~ Biały Elf - rozdział 26 ~~

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF



Jedna strona wykonuje ruch, przelewając krew, zaś druga nie pozostaje jej dłużna, w sposób dyplomatyczny sięgając po to, czego przemocą żadna nie weźmie...

    Zrobiło się dramatycznie. I romantycznie. Znów. Col zdecydowanie czuje klimat, umiejętnie prowadzi Esta na drodze poznania samego siebie. Kiedy pisałam ten rozdział, wcale nie miałam zamiaru tak prowadzić akcji. Ale Col był innego zdania. I chwała mu za to, bo skutecznie przełamuje moją moralną powściągliwość.
    "Jakby było ich wewnątrz dwóch", aż mam ciary, zupełnie jak Col. Jakby było ich wewnątrz dwóch... Hmmm... Myślę, że wówczas Estarion byłby stracony. Jednakże mogę się mylić.
    Mag również nie próżnuje. Zresztą to typ człowieka, który podporządkuje sobie każdą sekundę i wyciśnie z niej wszystkie soki, byleby jego było na wierzchu. A wobec roszczeń Zakonu Paladynów nie może pozwolić sobie na błędy. Szczególnie że rycerz-dowódca z Adeili, sir Aarim Asmodeusz, wreszcie odkrył przed nim swoje prawdziwe intencje...


- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 19d'3m'24r2t]





Cóż, zredagowanie tego rozdziału nieco mi zajęło... Trochę skupiłam się na Czwartej i Siódmej Księdze i jakoś tak wyszło, przepraszam. Za to mało skromnie przyznam, że uwielbiam ich romans. Niejednokrotnie wracam do konkretnych scen w konkretnych księgach, jak choćby do tej, będącej pierwszym kamieniem milowym ich relacji. Wspominałam, że ten tom nie jest pikantny, raczej odrobinę szczypiący i rozczulający, ale czego się spodziewać po takim protagoniście? (Dajcie mu czas...)


P.S. Darujcie mi, ale następny rozdział będzie nieco dłuższy niż dotychczasowe, a to z powodu wydarzeń, jakie mają tam miejsce. Trudno je podzielić bez szkody dla całości. Może uda mi się w trakcie redagowania, ale nie gwarantuję powodzenia.