czwartek, 28 października 2021

Dużo się dzieje, ale nie tęsknię za spokojem

     Zaczynam się zastanawiać jak mam na imię, ile skończyłam wczoraj lat i co ja w ogóle robię... a nie, to ostatnie akurat wiem. Chyba. Tracę poczytalność. Ale przynajmniej udało mi się przesłać wszystkie materiały w terminie i jestem z siebie dumna, bo w chwili obecnej tekst przechodzi korektę, grafika powstaje, propozycja opisu na tył okładki poszła, podobnie jak dwa biogramy - również na okładkę i jeden na stronę Wydawnictwa. Pozostaje już tylko ogarnąć zdjęcie, z czym będzie największy problem. Ale od czego są filtry...

    Wiecie co? W życiu bym nie pomyślała, że będę autorką pierwszego fanarta własnej powieści. Z wymyślaniem okładki miałam trochę zabawy i nieprzespaną noc, aż w końcu wygrzebałam coś w necie, naszkicowałam po swojemu i wysłałam z informacją o detalach, jakich sama nie potrafię uchwycić z racji kaleczenia sztuki rysunku. Z zapartym tchem czekam teraz na rezultat. Swoją drogą, już się urodziła mała anegdotka na ten temat. Oczywiście z udziałem Netha zaangażowanego w cały proces, a jakże. Podesłałam mu swoje wątpliwe dzieło, które on w swej szczerości skomentował (wcielając się w myśl grafika): mam nadzieję, że ona lepiej pisze niż rysuje... cóż, z ust mi to wyjął. Płakałam, gdy wysyłałam 😆 Nie, serio, jak powieść zostanie wydana, to wrzucę moje poronione cuda na fejsbyka, a niech mają czytelnicy trochę ze mnie śmiechu. Osobiście mi się podoba, jak na moje zdolności wyszło sensownie. Dobra, starczy pogrążania się. Tematy czekają.

     Z radością oznajmiam, że weszłam już na III tom, ten niedokończony. I od ręki napisałam 16 stron w dwa dni urlopu, który nie wiem kiedy przeminął. I mam ochotę pisać dalej. Zauważyłam, że dużo lepiej mi idzie świeże pisanie a nie poprawianie czegoś, co stworzyłam wcześniej. Szczególnie, że zaczynałam od dupy strony... wybaczcie wulgaryzmy, ale w tej sytuacji akurat idealnie oddają rzeczywistość. W każdym razie czeka mnie teraz nie lada wyzwanie z wcielaniem kolejnych motywów w życie. Ciekawe ile wyjdzie stron... I co ciekawsze, zastanawia mnie kiedy Neth przeczyta II tom (a jest dopiero przy 18 rozdziale... na 31 możliwych...). Chciałabym nanieść ostatnie poprawki, jeszcze raz przeczytać całość i przygotować rozpiskę wydarzeń (coś w stylu szczegółowego konspektu). Dopiero wtedy II tom odejdzie do poczekalni wydawniczej. O bogowie, a gdzie tu pełna septalogia... już w ogóle zwala z nóg myśl, że skoro każdy tom będzie miał ponad tysiąc stron, to... nie, nie myślę o tym nawet. Cóż ja wyczyniam?!

    Nieważne co wyczyniam, ważne w czym! Wyobraźcie sobie, że na urodziny zostałam obdarowana wyjątkowym kołonotesem (Jagódzie, to nie fair że znacie moje najskrytsze myśli!💖), na widok którego po prostu zwariowałam... To musiało być przeznaczenie, albowiem w przeciągu piętnastu minut od rozpakowania prezentu już znalazłam dla niego zastosowanie oraz zdobienia do wnętrza (podobnie Paladynka, która z miejsca zaoferowała się, że ozdobi go rysunkami). Otóż, będzie to mój kołonotatnik wydawniczy. Zapiszę tam wszystkie kontakty, daty od początku mojej drogi po jej kres, wartości, wysiłki, no wszyśko! I nawet znalazłam pasujące zestawy naklejek i znaczników. Ło Panie, Neth mnie przechrzci za te moje duperele papiernicze... nevermind, już zamówiłam. Postanowione! Niech mi służy i obym zapisała go w całości na przestrzeni kolejnych lat. Dziękuję Wam, Kochani! Bardziej trafionego prezentu nie mogłam dostać😍

 

 Pani swojego czasu... zobaczymy ile w tym prawdy 😏


Na zakończenie. Posłuchajcie tego.

  

🎵Tear Down the Bridges - IMAscore🎶

1 komentarz:

  1. Nie sztuką znać myśli. Sztuką wykorzystać tą wiedzę. ;P

    OdpowiedzUsuń