wtorek, 24 września 2024

Wacław Gacuś i Zerowa Wena

Dramat. Miałam dwa dni urlopu, z czego jeden kompletnie i bezpowrotnie stracony, a drugi powoli dobiega końca...
    Tak, cóż, jak to bywa z dziećmi, Paladynka od piątku w domu z racji przeziebionka, które u niej objawia się smarkankiem, chrypankiem i zdwojoną ilością energii. Ostatnie bite cztery dni spędziłam z niekończącą się narracją towarzyszącą mi praktycznie podczas każdej wykonywanej czynności. Och, nie narzekałabym, gdyby owa narracja nie wymagała każdorazowo odpowiedzi/komentarza z mojej strony. To jest jazda bez trzymanki, tak że dzisiaj ulga, że weź! (Powiedzmy...)
    Na nic nie mam sił. W sobotę miałam Wam przedstawić pewnego przystojniaka, o którym jakiś czas temu wspominałam... Przepraszam, nie miałam sił! Ledwo wrzuciłam 2.6! Na dokładkę okres jeszcze się wślizgnął i już w ogóle dętka jestem... Ale teraz mam chwilkę. Poznajcie zatem... Atencjusza Gacława! (Miał być Wacław, Paladynka uparła się na Gacusia - pokłony dla Spongeboba - więc mamy kompromis, o!)

    Ten słodziak, na którego czekaliśmy od marca, pochodzi z hodowli ragdolli CADI*CAT. Nawet sobie nie wyobrażałam, że koty mogą być tak przyjacielskie i towarzyskie! Gacek już pierwszego dnia po wprowadzeniu się do nas zaprezentował brzuszek do głaskania, czym z miejsca mnie kupił. Grzeczny, ułożony kawaler, aczkolwiek zdecydowany i umiejący postawić na swoim - jak to kot. 


    Dziś mija czwarty dzień odkąd zamieszkał z nami i już upodobał sobie moje biurko... Jasne, byłam na to gotowa, nawet go nie wyganiam, bo odpowiada mi jego towarzystwo, ale...

    ...mógłby nie układać się wygodnie na moich notatkach i klawiaturze (którą mogę na szczęście błyskawicznie wyłączyć) 🥲 A robi to notorycznie.

    Cóż, przynajmniej łatwo go przesunąć w miejsce, w którym jego towarzystwo jest mniej... inwazyjne. Tak więc tego... Zbyt wiele nowych treści dziś nie stworzę, ale może redagowanie starych na tym nie ucierpi.

    Fakt, od kilku miesięcy mam paskudną posuchę i fabuła stoi w miejscu, co wpędza mnie w coraz głębszą depresję, której nie poprawia również myśl, że już mi tak zostanie... na zawsze. Jakoś jeszcze miesiąc temu miałam naiwną nadzieję, że to tymczasowy zastój, że to minie... No chyba nie 😟 Trwa to już zbyt długo i nadal nie orientuję się, czym jest to spowodowane...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz