wtorek, 15 października 2024

Żyję!

Ale co to za życie? W sumie jak każde inne. Właśnie finiszuję dwudniowy urlop, kończę redagowanie 2.8, w międzyczasie ukatrupiłam Echo Lilith w Diablo IV oraz ponownie ukończyłam Czarną Cytadelę i jakoś tak czuję, że przez ten dwudzień nic nie zrobiłam...
    Prawdopodobnie dlatego, że nie napisałam nic nowego, nie pociągnęłam dalej 4.21. Jakoś nie potrafię wczuć się w Esta w tej scenie. Rozpisałam ją na poszczególne postacie, zastanowiłam się nad konsekwencjami wyborów, decyzji, spontanicznych akcji i... wycofałam się. Teraz każde podejście do pisania kończy się zabieraniem jak pies do jeża: siadam, pełna werwy oraz chęci, i uruchamiam plik, by po chwili odejść zniechęcona od klawiatury i zrobić co innego z myślą "nie mam dziś weny/nastroju".
    Frustrujące. Zwłaszcza że muzyka dopisuje, podobnie wyobrażenie dalszych przygód i atrakcji czekających na bohaterów. Taka oto bariera. Podejrzewam, że wynikająca z mojej wzmożonej niskiej samooceny i zaostrzonego wewnętrznego krytycyzmu. Miałam długą przerwę w pisaniu i teraz przekonałam samą siebie, że już nawet tego nie potrafię. Wmówiłam sobie regres. Jestem tego świadoma, a mimo to nie umiem tej blokady przełamać!
    Frustrujące i fascynujące zarazem. Przypuszczam, że w pewnym momencie (tymczasowo) porzucę redagowanie Zaklinacza Żywiołów na rzecz przymusowego kontynuowania WSB albo zupełnie nowego, okazjonalnie powstającego ŚZ. Trylogia wieńcząca też mnie męczy, ale tam to co najwyżej notatki dodaję.

    No, popsioczyłam trochę na siebie, więc liczę na srogiego, dyscyplinarnego kopa od własnej motywacji!


🎵 Epic Grandeur - Florews 🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz