niedziela, 25 lipca 2021

Poprawki...

     Ruszyłam z poprawkami i póki co morduję prolog. Albo to prolog morduje mnie, ledwie zaczęłam, a już zdążyłam się pogubić. Nie wiem, czy to kwestia nadchodzącej krwawej łaźni, czy raczej wałkowania początków od zbyt długiego czasu, ale... nie widzę tego. A jak już, to raczej w czarnych barwach. 

    Nie ukrywam, nie potrafię pisać początków i dlatego też Główną Powieść zaczęłam od Drugiego Tomu z myślą, że zrobię coś na podobieństwo retrospekcji. A jednak życie wraz z kilkoma osobami bardzo szybko zweryfikowało mój pomysł dając mi do zrozumienia, że tak to se ne da. Dużą rolę odegrał w tym Neth twierdząc, że zaczynanie od dupy strony to żadne zaczynanie. Że fajnie byłoby się dowiedzieć, jak to wszystko się zaczęło. No i zaczęło się.

    I chyba powinnam być im za to wdzięczna, ponieważ patrząc z obecnej perspektywy napisanie Pierwszego Tomu było bardzo dobrym rozwiązaniem. W Drugim nie ma już żadnej retrospekcji, tylko "wspomnienia" oraz nawiązania do rozwijającej się spójnej całości. Właśnie ten rozwój wypadków oraz nakreślanie postaci w Pierwszym Tomie najbardziej mnie zmęczyły, choć są konieczne, by dostrzec zmiany zachodzące w bohaterach (szczególnie jednym, najbardziej skomplikowanym). Neth zapewnia mnie, że jest dobrze. A ja już po trzech stronach mam ochotę rzucić to w cholerę...

    A może po prostu to mnie, autorce, wydaje się to wszystko nudne w obliczu rozkręcających się wydarzeń z późniejszych rozdziałów oraz tomów. Może jest tak dlatego, że wiem, co będzie potem. I to potem ciągnie mnie jak pszczołę do miodu każąc wybiegać myślami daleko w przód. Nie ukrywam, że lubię pisać pełne nieoczekiwanych zwrotów akcji sceny. Lubię, gdy coś się dzieje, krew płynie strumieniami, śmiertelnicy walczą o przetrwanie, ścierają się armie, a rozpalona do białości miłość kwitnie w najlepsze nie szczędząc pikantnych szczegółów. Wiem, że chwile spokoju i wytchnienia są potrzebne, staram się je urozmaicać humorem sytuacyjnym czy osobistymi dramatami, ale... przeraża mnie myśl, że czytelnicy po prostu się znudzą. Tak jak ja czasami się nudzę czytając innych, nierzadko lubianych przeze mnie autorów. 

    Ech, znów wątpliwości nie dają mi żyć, tworzyć, spać. Wiedziałam, że tak będzie. Tak jak wiedziałam, że przed tym nie ucieknę... no nic, pozostaje mi robić to, co robią wymyśleńcy z mojego świata - walczyć do samego końca. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz