niedziela, 1 sierpnia 2021

Poprawki #2

    Początki oczywiście najgorsze. Nie potrafię zaczynać od początku. I przekonuję się o tym na każdym kroku, co rusz potykając o pierwsze rozdziały, gdzie nakreklany pomarańczem tekst odbiera mi wszelkie chęci do nanoszenia poprawek. Na szczęście tragedii nie ma, jak zwykle to ja wszystko wyolbrzymiam, kiedy to moja malkontencka natura dochodzi do głosu. A w dni takie jak ten wprost morda jej się nie zamyka.

    Nie, nie jestem pokorna, nie ze wszystkimi propozycjami się zgadzam, a niektóre wręcz ignoruję. Ale w znakomitej większości rozważam i przyjmuję, szczególnie, że jak już akapit wyżej wspominałam, początki to nie mój konik... mnie to raczej rzucić w sam środek akcji i patrzeć, jak szaleję razem z resztą. Jak rany, tęskno mi do drugiego tomu... ale nie tędy droga. Jak się zrobiło bajzel, to teraz trzeba to naprostować. Zamknę pierwszy tom, puszczę go w świat i wtedy będę miała mnóstwo czasu na realizowanie kolejnych zamierzeń. A dziś przy szykowaniu obiadu naszły mnie kolejne. Koszulki w segregatorze już pękają od nadmiaru papierowych notatek. Klęska urodzaju. Słodko mi.

    I swoją drogą, co do poprawek. Opracowałam sobie szybki sposób, żebym nie musiała kopać za pomarańczem w dwóch dokumentach, w związku z czym przeanalizowałam wszystkie rozdziały zwrócone przez Netha. I niemal osiągnęłam kolejny cel. Rozdział 22. Jedna, jedyna rzecz do poprawy. Jedno niepasujące słowo. Reszta cacy. Aż wzruszona spytałam Redaktora-Korektora, czy dobrze się czuł czytając ten tekst. Stwierdził, że albo to było tak dobre, że nie miał się do czego przyczepić, albo tak przywykł do mojego stylu pisania, że nic nie wyłapał... Generalnie obie te możliwości przyjmuję za prawdopodobne. 

    W każdym razie poczułam się zmotywowana.


🎵Signs from the Sky - Sybrid, Stephen Sims🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz