wtorek, 10 maja 2022

Z fejsbykiem na wojennej ścieżce

     Nie znoszę fejsbyka. I mając na nim konto śmiało mogę powiedzieć, że jest wręcz beznadziejny. Moje posty traktowane są jako SPAM. Nie jest ważne, czy jest pod nimi X komentarzy od różnych znajomych, czy treść brzmi sensownie, czy zdjęcie jest autorskie. Nie ma znaczenia, czy dodałam go X dni temu, czy X minut temu. Nie. A wszystko - prawdopodobnie - tylko dlatego, że dodaję linki do swojego bloga. Reklamuję się. Jak rany. Niech mi w takim razie wyjaśnią, dlaczego na Bloggerze istnieje taki specjalny przycisk z charakterystyczną białą literką na niebieskim tle służący do udostępniania, skoro używając go, po prostu spamuję? Jakoś udostępniony filmik z jutjuba jeszcze tam spoziera z mojego profilu. Nie pojmuję tego. Ale są sposoby, żeby to obejść. Podobno. Zobaczymy, pożyjemy, poobserwujemy. Dziś spróbuję ponowić posta, sprawdzę, jak długo powisi... Jak nie drzwiami, to oknem.

    Serio, jak mam coś robić na fejsie, to odechciewa mi się wszystkiego. Zresztą, ostatnio kompletnie wszystkiego mi się odechciewa. Mam kryzys tak silny, że znów ochoci mnie rzucenie tym w cholerę, byle tylko mieć spokój, ukryć się w cień. I chociaż mam mega wsparcie, teraz dodatkowo napływające z całego naszego wspaniałego "CiF-u", to zjada mnie poczucie, że nic oryginalnego tak naprawdę nie wymyśliłam. (Ooo, jeszcze na dobicie Bad Company Phila Rey'a w słuchawkach poleciało...) Wszystko już było. To było, tamto było, sramto też było. Kryzys wszedł mocno. Powinnam przeczekać, to w końcu minie. Albo kupić sobie czekoladę Goplanę. I zeżreć całą. Sama.

 

 🎵Bad Company - Phil Rey🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz