czwartek, 2 czerwca 2022

Cele sobie stawiaj

    Tak mówili: stawiaj sobie cele, a potem po prostu je osiągaj. Po prostu. Po. Prostu. W porządku, jasny przekaz. Już wiele celów w życiu sobie postawiłam i żadnego nie udało mi się zrealizować. Zawsze natrafiałam na spowalniające mnie przeszkody lub bariery nie do przebicia w tamtym okresie - brak wystarczających funduszy lub czasu, zerowe chęci, cokolwiek. Tak jest i teraz. Powiedziałam sobie w lutym, że do czerwca trzeci tom będzie ukończony, no bo jak inaczej, skoro zostało mi zaledwie kilka rozdziałów? Przy ówczesnym tempie pisania to była pestka... No chyba nie. Znów życie mnie zweryfikowało utwierdzając w przekonaniu, że tak szeroko zakrojone plany powinnam zostawić co najwyżej dla siebie. Ba!, nawet o tym nie myśleć! Mija trzeci rok odkąd zaczęłam pisać "na poważnie", a tu trzeci tom sobie dogorywa, bo znów jakieś choróbsko mnie i Paladynkę męczy, nie pozwalając się wyspać. W wyniku czego ona jest zmierzła, a ja zmierzła i niewyspana. Doprawdy, Neth mi świadkiem, że po raz ostatni w życiu na głos określiłam sobie jakikolwiek cel, choćby wyjście do supermarketu! 

    Spontan. 

    Spontan był mi pisany od początku. Spontanicznie podjęliśmy decyzję o zakupie mieszkania i wyprowadzce od rodziców. Spontanicznie zdecydowaliśmy się wziąć ślub. Spontanicznie zadecydowaliśmy o powołaniu na ten świat nowego życia. Spontanicznie zmieniłam niezadowalającą mnie posadę, nie mając zbyt wielkich perspektyw na przyszłość. Spontanicznie wciągnęłam się w pisanie obecnego cyklu. Spontanicznie podjęłam się wysyłki pierwszego tomu do dziesięciu wydawnictw. I wiecie co? Wszystko to było najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Idąc na żywioł dopinałam swego pod każdym względem, choć skały śpiewały i piach mi w oczy sypał. Było ciężko, czasami przytłaczająco, ale teraz jest świetnie.

    A właśnie, martwiłam się, że Diablo Immortal odciągnie mnie od pisania na długie godziny. Miło się rozczarowałam. Nie ma na to szans, nie wygra ze Światem Wymyślonym, choć dla Kattka byłabym w stanie się poświęcić 💗 Gra sama w sobie - Beta Testy! - jest nawet znośna. Podoba mi się dynamika starć, mobilność postaci, efektywność walki. Wręcz czuję na skórze każdy ruch mojego krzyżowca, każdy zgrzyt spoiny płytowego pancerza, świst miecza, trzask uderzeń spadających na tarczę... Mrrrrr. Personalizacja postaci też poszła w znacznym stopniu do przodu, porównując z Diablo III. Niestety, to wciąż gra na urządzenia mobilne, na dodatek mocno podchodząca pod gatunek MMO, za czym nie przepadam. Wszędzie mnóstwo graczy. I biegają. I robią questy. I panoszą się, ogólnie rzecz ujmując. A ja lubię spokój. I żeby nikt mi się nie pałętał pod nogami, kiedy solując wybijam kolejne potworaki. A już najgorsi są polacy - prezentujący tak żenująco niski poziom inteligencji, że na próżno szukać skali porównawczej. Moim skromnym zdaniem to właśnie gracze są największą wadą - i jedyną - tej produkcji. W Diablo III spędziłam ponad trzy tysiące godzin świetnie się bawiąc w kameralnym gronie. Jeżeli Diablo IV będzie udoskonaloną wersją poprzedniczki bez wciskania elementów typowych dla MMO, to mają moje kolekcjonerskie zamówienie przedpremierowe.

🎵 As Leaves Fall - Peter Crowley 🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz