Nie zajmuję się pisaniem recenzji, nie lubię tego. Nie sprawia mi to przyjemności, w odróżnieniu od prowadzenia powieści. Nawet kilka lat temu porzuciłam konto na lubimyczytac.pl, skupiając się na czym innym. Ale są książki, które wprost wymuszają na mnie komentarz. Dlatego odtąd będzie się zdarzało, że napiszę kilkanaście słów o przeczytanej lekturze, opatrzę zdjęciem okładki itepe. Oczywiście potencjalne spojlery pozostaną "pod kreską". Na dole posta znajdziecie link "czytaj więcej>>" Nie spodziewajcie się jednak, że będę moczyła się nad pięknem okładek albo miodownością fabuły, pomysłowości autora, czegokolwiek. To moje małe, czasem szydercze spostrzeżenia, które zepsuły mi lekturę, albo - odwrotnie - zachęciły mnie do dalszego eksplorowania świata czarnych literek.
Zacznijmy od "Bram Domu Umarłych" Stevena Eriksona 👇
🎵 Men of the North - Peter Roe 🎶
P.S. Zabawne jest to, że bohaterka powieści może mieć kochankę i jest to przyjmowane przez gremium z aprobatą. Ale kiedy tylko bohater interesuje się mężczyznami, to pojawia się pewien kłopot. A mianowicie: podwójne standardy.
👇
3. Średnio co trzeci bohater staje się ascendentem, co drugi jest wskrzeszony, a jeszcze inni się odradzają. Rozumiem, taka kreacja świata. Szanuję to, ale i tak mi się nie podoba.
4. Podoba mi się za to bogactwo świata, głębia i rozmach, mistrzowski warsztat - na którym chcę się poniekąd wzorować - oraz przemawiająca do mnie problematyka. Choćby dlatego postanowiłam brnąć dalej w ten cykl. Oczywiście po przerwie w postaci innych pozycji wydawniczych...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz