wtorek, 26 lipca 2022

Bramy Domu Umarłych - Steven Erikson

     Nie zajmuję się pisaniem recenzji, nie lubię tego. Nie sprawia mi to przyjemności, w odróżnieniu od prowadzenia powieści. Nawet kilka lat temu porzuciłam konto na lubimyczytac.pl, skupiając się na czym innym. Ale są książki, które wprost wymuszają na mnie komentarz. Dlatego odtąd będzie się zdarzało, że napiszę kilkanaście słów o przeczytanej lekturze, opatrzę zdjęciem okładki itepe. Oczywiście potencjalne spojlery pozostaną "pod kreską". Na dole posta znajdziecie link "czytaj więcej>>" Nie spodziewajcie się jednak, że będę moczyła się nad pięknem okładek albo miodownością fabuły, pomysłowości autora, czegokolwiek. To moje małe, czasem szydercze spostrzeżenia, które zepsuły mi lekturę, albo - odwrotnie - zachęciły mnie do dalszego eksplorowania świata czarnych literek.

    Zacznijmy od "Bram Domu Umarłych" Stevena Eriksona 👇

 

  🎵 Men of the North - Peter Roe 🎶

 P.S. Zabawne jest to, że bohaterka powieści może mieć kochankę i jest to przyjmowane przez gremium z aprobatą. Ale kiedy tylko bohater interesuje się mężczyznami, to pojawia się pewien kłopot. A mianowicie: podwójne standardy. 

  👇

1. Felisin... Och, Felisin, nawet Malfoy mnie tak nie wkurwiał jak to dziewczę. I nawet jej patologiczna "przemiana" nie zmieniła mojego nastawienia względem tej nieszczęsnej postaci. Rozwlekałam lekturę w czasie, ponieważ kiedy tylko docierałam do akapitu o niej, postanawiałam odpocząć. Na długo. Czasem na kilka dni i wieczorów. Komuś może ona przypaść do gustu. Mnie nie.

2. Kalam. Dotychczas jeden z moich ulubieńców. Poza rozlicznymi ukrytymi talentami nie wychylał się z tłumu. Pod koniec książki, czyli jakieś 150 stron przed zakończeniem, autor postanowił zrobić z niego terminatora i wszechstronnie uzdolnionego cudotwórcę. Podziurawiony jak sito, z ogromnym ubytkiem krwi, osłabiony walką potrafi wskoczyć na grzbiet rozpędzonego konia. No litości, Panie Erikson, gdzie podział się ten piękny realizm, za który pana uwielbiam?

 3. Średnio co trzeci bohater staje się ascendentem, co drugi jest wskrzeszony, a jeszcze inni się odradzają. Rozumiem, taka kreacja świata. Szanuję to, ale i tak mi się nie podoba.

4. Podoba mi się za to bogactwo świata, głębia i rozmach, mistrzowski warsztat - na którym chcę się poniekąd wzorować - oraz przemawiająca do mnie problematyka. Choćby dlatego postanowiłam brnąć dalej w ten cykl. Oczywiście po przerwie w postaci innych pozycji wydawniczych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz