wtorek, 28 lutego 2023

~~ Biały Elf - rozdział 5 ~~

    Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF

 
 
Estalavanes ma za sobą pierwszy etap podróży. Rozpoczyna drugi - metaforyczny - znacznie bardziej stresujący, lecz nie mniej przez to ekscytujący. Spotkaniu z przywódcą kompanii najemnej towarzyszy silne napięcie, zaś magicznemu badaniu komplikacje wynikające z nieznanej natury esencji białego elfa. Dotychczasowa wątpliwość Esta staje się przekonaniem, że wyłącznie Mag może zapewnić mu bezpieczeństwo. Złota klatka zamyka się, nie pozwalając mu wyjść... lub nie pozwalając innym dostać się do niego.
 
 
 
     Twierdza, Twierdza, Twierdza Niedźwiedzi... Niewyszukana nazwa, ale po co wymyślać dziwactwa, skoro ta pasuje? Jak rany, pokochałam to miejsce do tego stopnia, że przez długi czas mieszkania z Estem było mi drugim domem. Z przyjemnością kluczyłam miedzy budynkami, zwłaszcza w chwilach, kiedy chłopaki grali w podchody (poprzez zabawę Col uczył wycofanego dzieciaka mapy warowni - niestety, nigdzie nie ma tego opisanego w Elegii). Muszę w końcu wziąć się za mapy, ale z moim brakiem wyczucia skali czarno to widzę...
      W tym rozdziale pojawia się co nieco o magii i czarodziejach - pierwszej i najpopularniejszej profesji czaromiotów, wielce pożądanej i szanowanej w Estarionie. Bardziej z nich badacze i naukowcy niż magiociepy, ale ich zaklęcia, w odróżnieniu od pozostałych klas, są znacznie potężniejsze. Jednakże mają swoje minusy. Całkiem spore, zważywszy razem wszystkie ich cechy. Mówi wam to zwolenniczka zdziczałych czarowników. Zaraz, zaraz, a co z Estem? No cóż... tu sprawa ociupinę się komplikuje.
      Mag odkrywa przed nami kolejne ze swoich tajemniczych przebłysków, które pozostawia wyłącznie dla siebie (nie licząc pewnego prominenta, z którym pozostaje w ciągłym kontakcie, ale o tym później). Ha, i to jego przeobrażenie z dostojnego doradcy w szmacianego dziada - uwielbiam! Co go łączy z Colonellem? Hmmm...
      Dobra, to był pierwszy z długich rozdziałów jakie napisałam - miał 38 stron. Po własnoręcznej korekcie i zredagowaniu zostało 31. Wszystko to ze względu na opisy miejsc i zdarzeń, które dla naszego niedorajdy, znaczy protagonisty, są nowością. "Złotą klatką". Serio, gdybym miała go skrócić do przyjazdu, szybkiej konfrontacji z Miśkiem i sztukmistrzem, a potem hyc-hyc kolacji, to wolałabym wcale nie pisać. Ten świat żyje, istnieje, jest głęboki i wyraźny. Szare tło mnie odstręcza i zostawiam je innym pisarzom, którym wszystko jest wybaczane.
      I ciekawostka na koniec! Poza Nethem tylko jedna Czytelniczka zdołała wyczytać między wierszami to, co na jaw wyjdzie znacznie później, ale jeszcze w pierwszej księdze! A to nie jedyny sekrecik, jaki można wychwycić...


     - Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 28d'2m'23r2t]
 
P.S. Czytelnikom dziękuję za mile motywujące słowa 💛 Nigdy nie sądziłam, że będę się cieszyć z posiadania Messengera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz