wtorek, 9 maja 2023

Dym i lustra - Neil Gaiman

Nie lubię opowiadań, bo nie lubię krótkich historyjek o zupełnie obojętnej mi tematyce. Może nie doceniłam tych konkretnych, bo nigdy nie interesowały mnie kuglarskie sztuczki ani iluzje, a przewrotność natury ludzkiej nie wzbudza we mnie sensacji? W każdym razie doceniam nieograniczoną fantazję, za którą uwielbiam Neila Gaimana. Od wierszy i rymowanek spod jego znaku trzymam się jednak z daleka. Bezwstydnie przyznaję, że po kilku wersach odpuszczam je sobie i idę dalej. A dalej? Wcale nie lepiej.
     Spodziewałam się - jak autor we wstępie obiecywał - grozy, makabry, i zwątpienia w rzeczywistość. Nie doczytałam się ich. Poza kilkoma perełkami, opowiadania w "Dymie i lustrach" są wybitnie nudne i nawet jeśli nie pozbawione sensu, to zwyczajnie nieciekawe.
 
"Mikołaj był..." to mój niekwestionowany faworyt, błyskotliwy i tylko na pół strony!
"Cena" zaskoczyła mnie pomysłem.
"Fakty w sprawie zniknięcia panny Finch" oraz "Jak myślisz, jakie to uczucie?" były już w tomie opowiadań "Rzeczy Ulotne"...
Po "Uczcie" wiele oczekiwałam, czytając notę autorską. Ot, to tylko techniczny opis stosunku seksualnego opartego o porno, kompletnie bezsensownie przegadanego i okraszonego "magią". Przypuszczam, że autor wstydził się właśnie tego "przegadania".
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz