piątek, 12 maja 2023

Otulacz... na książkę?!

Kupiłam. Mam. I wiem, że będę korzystała! 😁

     Na termometrach wreszcie powyżej piętnastu stopni, słońca coraz więcej, to i częściej zaczną się wypady w plener - na działeczkę, do parku, gdziekolwiek. I zacznie się problem z transportem książki, bo jak ją upchnąć w plecaku z kilkunastoma innymi przedmiotami tak, by się nie zniszczyła? Do tej pory radziłam sobie przy pomocy małego ręcznika, ale trochę wiocha odwijać książkę z ręcznika do rąk. Czasem też sama się wysuwała, albo nieszczęśliwie upchnięty przedmiot wbijał się w krawędzie i brzegi kartek. No ale co począć.

     Buszując po Allegro, przypadkiem natrafiłam na cudo zwane "otulaczem" na książkę. I zaczęłam krążyć wokół tematu, jak zwykle chcąc kupić, ale nie kupując. Aż obserwowany przeze mnie sprzedający wrzucił to ręcznie malowane arcydzieło!!!

     Kupiłam bez zastanowienia. I jestem zachwycona! Przetestowałam na wszystkich rozmiarach książek, jakie czekają na kupce wstydu (bądźmy szczerzy, tych w niestandardowo dużym rozmiarze nie wynoszę z domu) i poziom zadowolenia wzrósł. Wykonany z dbałością o szczegóły, z kieszonką w środku, z ogonkową zakładką cieszy oko i łapki, a przede wszystkim chroni książkę! Cudowność!!!


     Dobra, już dobra - Włóczykij to moja pierwsza dziecięca miłość 😍

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz