Tego mi było trzeba w trakcie ostatniego czytadła - czegoś dojrzale głębokiego, skłaniającego do zastanowienia, wymagającego wyobraźni i skupienia się, a zarazem odświeżającego oraz inspirującego, bogatego w opisy.
Podczas lektury przez cały czas miałam wrażenie, że obserwuję nieświadomą walkę Doriana z sumieniem reprezentowanym przez cnotliwą poczciwość Bazylego oraz hedonizmem lorda Henryka. Nie mogłam się oderwać, a kiedy nadszedł koniec, poczułam rozczarowanie, że nie ma nic więcej. A chciałam więcej. Twórczości Oscara Wilde'a nigdy dość!
Może i zakończenie nie wyrwało mnie ze skarpet, ale było w pełni satysfakcjonujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz