niedziela, 12 listopada 2023

Ognisty tron - Rick Riordan

Drugi tom wypada nieco lepiej niż pierwszy. Nadal nie zmieniłam zdania - ta seria jest marna. Jedyne, co tak naprawdę mi się podobało, to zręczne przełożenie mitów starożytnego Egiptu na nowożytność. I tyle. Reszta zmuszała mnie do niecierpliwego kartkowania stron i sprawdzania, kiedy skończy się rozdział.
    Najbardziej upierdliwe ze wszystkiego były zagrywki typu "ostrzegę cię, ale nie powiem ci przed czym" czy też "dam ci superważny przedmiot, ale nie powiem kiedy i jak go użyć". I żeby nie było: "Oczywiście w odpowiedniej chwili będziesz wiedział". Gdy to czytam, niezmiennie czuję smród chińskiego plastiku. Jedzie sztucznością.
    Już pomijam Sadie, bo w tym tomie przechodzi samą siebie... Jest przepotwornie daremna. W jednej chwili pyskata i złośliwa, moment później troskliwa i współczująca - dla tej samej osoby. Jej narracja była drogą przez mękę... I kiedy wreszcie się zorientuje, że jej glany/martensy są ze skóry, która ponoć utrudnia rzucanie zaklęć? Patrząc po jej zdolnościach, to chyba autor sam o tym zapomniał.
    Czekam i czekam, a oni nadal na potęgę biegają w miniówach. Przepraszam, spódniczkach.
    No i mamy dalszy ciąg absolutnie tandetnego zalążku romansu, który staje się, eee, trójkątem? Serio? Bóg rywalizujący z bożkiem o serce najgorszej pod względem charakteru dziewuchy? I to jeszcze Anubis?! Co ja czytam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz