Ostatnio nie jestem w nastroju do pisania ani redagowania. Motywacja poszła się gzić z Weną, zmuszając mnie do oglądania tego z poczuciem fascynacji i odrobiną odrazy. Żałuję, że nie ma mnie z nimi, zapewne wyszłoby z tego coś... inspirującego. Och, zbereźnica ze mnie.
Miast pisania, ogrywam Coral Island zakupione na jakże wyczekiwanej steamowej letniej wyprzedaży. Doskonałe połączenie Stardew Valley i Animal Crossing. Wciągające. I odświeżające.
Nie znaczy to jednak, że całkowicie zarzuciłam Elegię. Co to, to nie! Dopieszczam ją, a raczej bohaterowie sami się dopieszczają. Jak rany, może nie w takim sensie... chociaż w takim sensie również 🤭 W każdym razie, pragnę zaprezentować Wam okładkę drugiego tomu Elegii o Nieśmiertelnym, czyli...
Zaklinacza Żywiołów!
"Pierwsze
zlecenie Estalavanesa kończy się katastrofą, podczas której na jaw wychodzi
brudna przeszłość Colonella, natomiast drugie staje się koszmarem bez końca, albowiem
Pan wkracza na scenę teatru wojny, odgrywając pierwszoplanową rolę. W
międzyczasie Zakon Paladynów zrzuca fasadę negocjatorów, odsłaniając mroczne
oblicze starożytnej organizacji powstałej na kościach i popiołach wrogów
ludzkości. Kiedy spojrzenia wszystkich skupione są na spływającym krwią
południu, Awatar Przeklętego wywołuje Konflikt Barw mający wstrząsnąć
Estarionem w posadach.
Przyjaciele stają się wrogami, fałsz przeplata się z prawdą, tajemnice pożerają rzeczywistość i tylko wzmagany podszeptami Głosu obłęd pozostaje niezmieniony, prowadząc Esta ku samozagładzie. Czy pragnienie przywrócenia porządku okaże się silniejsze od obsesji na punkcie ukochanego człowieka?"
⚠️Ostrzegam przed drastycznymi scenami przemocy, kaźni, seksu i tak dalej, a w szczególności przed wszechobecnym rasizmem i dyskryminacją, albowiem od białasów i czarnuchów wyzywać się tu będą. Czuję się w obowiązku ostrzec zawczasu, w końcu Biały elf trafił do jednego wora z książkami dla dzieci i młodzieży, prawda...? Szkoda że Wydawnictwo nie skonsultowało ze mną kategorii wiekowej, jak i wielu innych aspektów, które z wydania papierowego uczyniły zdeformowany płód, do którego nie chcę się przyznawać. Niemniej współpraca wiele mnie nauczyła, a już na pewno utwierdziła w przekonaniu, że sowita opłata nie gwarantuje satysfakcji. Z tą myślą na dziwki nie pójdę.
Ale tak na poważnie: nie popełnijcie tego błędu co ja, nie zachłystujcie się peanami na temat swojej pracy/dzieła. Jeśli Wasza twórczość jest wybitna, znajdzie niezależnych sponsorów i czytelników.
Tymczasem wracam do wirtualnej rzeczywistości, w której też nie osiągam nic szczególnego poza prostą przyjemnością i rozwijaniem wyobraźni!😶