wtorek, 3 września 2024

A czemu by nie...? Trochę o zabawie w wyklejanie.

Jako że aktywnie przechodzę jeden z większych kryzysów twórczych, postanowiłam zanudzić Was postem o jednym z moich hobby. Mam na myśli haft diamentowy lub też mozaikowy, rodzaj wyklejanki polegającej na umieszczaniu niewielkich różnokolorowych diamencików/dżecików na specjalnie przygotowanym płótnie z warstwą klejącą. Nigdy się tym nie chwaliłam, uważając tego typu rozrywkę za coś dziecinnego i bezwartościowego. Ot, doskonała czynność by nieco się odprężyć, zrelaksować i odzyskać cierpliwość. Nic wielkiego, a jednak...

(Przed rozpoczęciem)

   ...tak mnie pochłonęła, że nie zliczę, ile już mam wyklejonych obrazów, a ile jeszcze czeka w kolejce. Na ścianach zaczyna brakować miejsca, a co ważniejsze, żadna z osób mnie odwiedzających nie uznała tego za tandetę czy dziecinadę. Wręcz przeciwnie, obrazy 50x70 robią wrażenie. A jak się mienią w sztucznym oświetleniu... 🤩 Co prawda ostatnia wyklejanka nie należała do największych, ale i tak zajęła mi dwa miesiące. I dała mnóstwo przyjemności. Widoczne efekty dają mi jej najwięcej, jednocześnie mocno mnie motywując do dalszej pracy. Zwłaszcza w chwilach, gdy Wena wybywa gdzieś daleko. Zakładam wtedy słuchawki, włączam muzykę i biorę się za wyklejanie, popuszczając wodze fantazji... 

(Połowicznie wyklejony obraz - dla porównania)

    Wiele scen opisałam w trakcie wyklejania, nie mówiąc już o ogromie notatek, jakie sporządziłam. Jak widać nie jest to wymagająca aktywność, niemniej konieczna jest odrobina skupienia, ale mając choć szczątkową podzielność uwagi można oddawać się dwóm rozrywkom na raz. Win-win!

(Finalne dzieło w rozmiarze 35x45 - ok. 25 000 diamencików)

    Powyższe zdjęcie celowo wykonałam przy sztucznym oświetleniu, by uchwycić ten migotliwy połysk. Niestety i tak nie oddaje rzeczywistości, ale nie narzekam, w słońcu nie prezentuje się tak... odpustowo 😅 Z tej serii mam jeszcze paladyna (ukończonego) oraz druida i kleryka. Myślę, że skoro już się przełamałam, to będę wrzucać następne "dzieła". Może już nie z podziałem na etapy, ale ich finalne wersje.

    Tymczasem pora nynać. Upały mordują mnie jak nigdy przedtem i boję się, że nie wstanę. A jutro pobudka bardzo wcześnie... 

🎵 Not on My Watch - Utho Riley 🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz