czwartek, 16 września 2021

Przeforsowana

     Jak w tytule. Chyba ostatnio przegięłam z pisaniem, zaniedbując sen, odpoczynek i posiłki. Doprawdy, miałam tak głęboką fazę, że już nie kontaktowałam, co mówią do mnie ludzie. Żyłam w swoim świecie i za nic miałam rzeczywistość, wyjątkowo słabą w obliczu tego, co działo się w mojej głowie. I nadal się dzieje. Nie ukrywając, mam problem wrócić do drugiego tomu... tylko dlatego, że jest już napisany, ale wymaga poprawek oraz recenzji Netha. Nic nowego w nim nie wyczytam i niczego odkrywczego nie znajdę. A przynajmniej takie odnoszę wrażenie, być może mylne. Trzeci tom również wymaga poprawek i brakuje mu kilku ostatnich rozdziałów, ale zanim do nich dojdę, niechybnie minie trochę czasu. A już zacieram łapki na kontynuację...

    Najpierw jednak muszę wyzdrowieć. W międzyczasie czytam sobie Jaina Proudmoore: Wichry Wojny z uniwersum World of Warcraft i muszę przyznać... jestem zawiedziona (ale nie tak, jak nieszczęsnym Przebudzeniem Cieni). Fabuła, jak na Christie Golden, jest cokolwiek płytka. Nie wspomnę o błędach interpunkcyjnych oraz literówkach, jakie moje czepialskie oko wychwytuje bez udziału woli. Razi mnie to. Bardzo. Mój perfekcjonizm każe mi zgrzytać o siebie paznokciami. W każdym razie jest to lekka lekturka, którą czyta mi się szybko w celu wzbogacenia wiedzy z zakresu fabuły jednego z moich ulubionych światów.

     A propos drugiego tomu. Coraz więcej rozdziałów nie wymaga poprawek i nie wierząc w swoje talenty oraz metodycznie rozwijane umiejętności szukam dziury w całym. Wciągnęłam nawet Netha w dysputę na ten temat, lecz on również nie jest przekonany, w czym rzecz. Otóż wydaje mi się, że akcja jest o tyle ciekawa, że odwraca uwagę czytelnika od ewentualnych błędów. Wiadomo, kiedy zabawa trwa w najlepsze, to mało kto zawraca sobie głowę duperelami. Druga możliwość tyczy się moich umiejętności, które w przeciągu dwóch lat rozwinęłam na tyle, by osiągnąć zadowalający poziom. Nie, dla mnie nigdy nie będzie on zadowalający. Zawsze będę porównywała siebie do lepszych, zdolniejszych, potomków polonistek, absolwentów Harvardu, ludzi mających w rodzinie pisarzy albo wydawców itepe. Tak, sarkam sobie troszeczkę, co by żalów nie wylewać (nie napiszę, ile szmir przeczytałam spod piór poczytnych autorów, o których dziwnym trafem słuch zaginął już po pierwszym wydaniu...). W każdym razie jest jeszcze trzecia opcja: Neth jedzie po łebkach. I byłaby to najbardziej prawdopodobna z możliwości, gdyby nie fakt, iż niejednokrotnie zasugerował mi pewne zmiany, w szerszej perspektywie znacznie lepiej oddające sytuacje i bohaterów. 

    Jestem więc w kropce. Idę czytać. 

 

 🎵Loyal Heart - Phil Rey🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz