piątek, 22 października 2021

Grubo

     Ostatnie trzy, niemal cztery dni spędziłam nad przygotowaniem pierwszej części pod wysyłkę do korekty redaktora. Tak, części. Pierwszy tom pod druk wynosi ponad 1100 stron i mogłabym to oczywiście wydać w formie cegły, jednakże zarówno koordynator jak i ja doszliśmy do wniosku, że byłby to strzał w kolano z oberwaniem nogi przy samej dupie (przy czym on nie wyraził się tak dosadnie). I ma słuszność. To będzie mój debiut, nie mam wyrobionego nazwiska, nikt mnie nie zna, nie wie czego oczekiwać po pani Iksińskiej. Cena takiego tomiszcza byłaby zbyt wysoka aby potencjalni czytelnicy kupili go bez wahania. Już sama jego grubość mogłaby podziałać na moją niekorzyść, bo to jak kupowanie kota w worku (sama wielokrotnie się spaliłam, a potem plułam sobie w brodę na dofinansowywanie szmatławców). Rozbiłam więc tomidełko na dwie części i w sumie nie był to zły pomysł. Pierwsza część kończy się w całkiem ciekawym miejscu, co może zaostrzyć apetyt. I przede wszystkim w drugiej części rozkręca się akcja zarysowana w pierwszej, będąca preludium do drugiego tomu. Swoją drogą chciałabym ten drugi już zamknąć tak pod kluczyk...

    Oczywiście rośnie we mnie obawa, że żelazna kurtyna zastoju opadnie i odetnie mnie od mojego świata, od weny. Przez minione cztery dni w chwilach wolnych od redagowania siedziałam i zastanawiałam się jak ja to w ogóle napisałam?! O bogowie, czy dam radę pisać tak dalej? Neth twierdzi że drugi tom wyszedł lepiej od poprzedniego, a ja tylko tępo patrzę przed siebie i nie wiem co robię. Stwierdziłam że dla rozkręcenia weny napiszę dziś coś innego, może wrócę do Mężczyzny z Koszmaru, do Nurklika i Niewiem. Nie, nie oceniajcie mojego warsztatu na podstawie blogowej opowiastki i postów, nie czytam ich bowiem więcej niż jeden raz przed opublikowaniem. Zdarzają się błędy, a owszem, ale nie piszę tego pod druk, pod czytelników wykładających na to fundusze (bez urazy, nie uważam blogowych czytelników za gorszych). Powieść Główną mam już tak wycioraną, że wiem w którym rozdziale co i jak. A niektóre sceny to mi się po nocach śnią... nie no, naprawdę, to co mi się ostatnio po nocach śni to już totalna abstrakcja.

    Tak przy okazji. Na fejsbyku nie będę się rozpisywała. Raczej będą tam notki informacyjne dotyczące punktów zwrotnych, z czasem może jakieś ciekawostki dla czytelników czy nie wiem co się tam jeszcze robi. Nic jeszcze nie wydałam, nie wybiegam więc zanadto w przyszłość skoro teraźniejszość ma wyższą wartość. 

    Teraz najważniejsze jest rozhuśtanie weny. Nie po to wzięłam dwa dni urlopu, by bezproduktywnie spędzić je na kanapie. Chcę pisać. Czytać też, ale pisać bardziej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz