niedziela, 21 listopada 2021

Spontan

      Czasem myślę sobie: jaka to szkoda, że moje życie jest takie nudne, przewidywalne i pozbawione spontaniczności. Dlaczego nigdy nie uczestniczę w czymś zaskakującym, wystrzałowym i ekstremalnym? Czemu nic nie dzieje się w drodze do pracy/przedszkola/na spacerze z psem, jak bywa to w filmach i książkach? Jak rany, taki gwałtowny zwrot akcji, supermoce czy cokolwiek innego, równie szalonego.

    A potem mój rozum budzi ze snu chłodną logikę i w pełni swej apodyktyczności uświadamia mnie, z jakimi implikacjami się to wiąże. Musiałabym odpowiadać na cudze pytania, niekoniecznie w miejscu zdarzenia. Byłabym ciągana do odpowiedzialności za coś, w czym mimowolnie brałam bierny udział. Straciłabym wiele czasu na bezużyteczne czynności, jakich musiałabym się podjąć. Być może musiałabym uratować świat, choć zdecydowanie wolałabym wtedy siedzieć przed monitorem komputera...

    Nie. Zdecydowanie moje obecne życie jest zajebiste. Takie mi odpowiada. Za to walnę ekipie coś miłego, żeby im w piętunie poszło. Oni to lubią.

    Ach, wróciłam do pisania piórem wiecznym. Stary Duke wylewa niestety atrament, ale wciąż pamięta styl pisania - za to właśnie je kocham, za indywidualność przystosowawczą wobec posiadacza. Nowe pióro jest już w drodze. Może nie jakieś super eleganckie, zwykły Pelikan, ale spodobało mi się wizualnie. Niestety wychowano mnie w domu według szkoły: jak już pisać wiecznym piórem, to nie byle czym. Cóż. Przekorna z natury patrzę nie na markę, ale praktyczność i oryginalność. Nigdy nie lubiłam przyzwyczajania stalówek do charakteru pisma, ale kiedy w końcu się wyrabiały, wtedy tylko szukałam pretekstu żeby cokolwiek pisać na papierze...

🎵Sky Kingdom - Trevor Demaere🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz