piątek, 25 lutego 2022

Nietaktownie

     Z góry przepraszam za to, co zaraz napiszę. Zdaję sobie sprawę z sytuacji, w jakiej znalazł się świat, co wcale nie znaczy, że powinnam załamywać ręce i biadać nad losem. Jestem realistką i przedkładam zimną krew ponad miałkość sentymentów. Działam, zamiast myśleć. Tak to już ze mną jest. Dlatego nie obraźcie się, jeśli będę tu wrzucać mało adekwatne do naszych realiów rzeczy. Stres i nerwy nie sprzyjają zdrowiu psychicznemu, a jak wiadomo, bez tego nie da się sprawnie funkcjonować. Akurat na swoje nieszczęście (a może szczęście?) jestem typem, który nie potrafi zachować się stosownie do sytuacji - na pogrzebach się śmieję, podobnie innych poważnych czy nie mniej pompatycznych ceremoniach, na ślubach i chrzcinach mam ochotę komentować co popadnie (głównie kościelną otoczkę) itepe. A wszystko to przez wybujałą wyobraźnię...

    Neth twierdzi, że z byle suchara potrafię chichrać się przez połowę dnia. Otóż myli się. Suchar sucharem, ale wyobraźnia robi swoje. A tak już mam, że mimochodem dodaję swoje trzy grosze do wszystkiego, dopasowując do czasu, miejsca czy osób (najczęściej właśnie osób, niekoniecznie rzeczywistych!). A kiedy, dajmy na to mem, jest wyjątkowo błyskotliwy, to już nie muszę nadmieniać, że bez tchu zwijam się na podłodze, a Neth spogląda na mnie z tym dziwnym wyrazem będącym nie do końca politowaniem, ale jeszcze nie zazdrością...

🎵Moving Mountains - Thomas Bergersen, Two Steps from Hell🎶

środa, 23 lutego 2022

Dzień miłych słów

    Wczorajszy dzień z powodzeniem mogę nazwać dniem miłych słów. Niespełna osiem godzin spędziłam w biurze, w związku z papierologią oraz sprzętologią naszej nowej pracownicy (o bogowie, ma poznać część moich obowiązków, już nie będę niezastąpiona!). Na dodatek dostałam maila od Pana E z Wydawnictwa, w którym to napisał, że redaktor, Pan J, prosi o wyjaśnienie ostatniej kwestii. Oczywiście wyobrażacie sobie, jak mnie przez cały ten czas nosiło? Musiałam wytrwać do powrotu do domu... Ale cóż w temacie miłych słów? Ano spieszę z wyjaśnieniami.

    Nie jestem dobrą nauczycielką. Prawdę powiedziawszy nienawidzę uczyć innych, zdecydowanie wolę pokazać jak pracuję i równocześnie wyjaśniać co robię, niech wyciągają z tego naukę dla siebie. Na zdalnym jest to poniekąd utrudnione zadanie, ale damy radę. Podobno jestem (chciałam użyć słowa "sympatyczna", ale Yagódzie zaszczepili we mnie swoistą awersję do tego określenia... 😂) pogodna i mam łagodne usposobienie, a przynajmniej tak widzą mnie ludzie, z którymi nie mam za wiele kontaktu. Oczywiście wprost powiedziałam koleżance, że nie nadaję się do tego i przepraszam, jeśli to, co mówię, jest nader chaotyczne i rozbiegane. Ona z rozbrajającą szczerością skwitowała mnie stwierdzeniem, że mam bardzo miły głos, dobrze się go słucha i wcale nie brzmię chaotycznie. Nie, mojego zakłopotania z tamtej chwili nic nie jest w stanie zobrazować. Nie przywykłam do tego, by ładne dziewczyny mówiły mi tak miłe rzeczy. W ogóle nie potrafię reagować na komplementy. Ale zrobiło mi się wyjątkowo miło i reszta dnia jakoś nie doskwierała mi tęsknotą za własnymi czterema ścianami. Nawet jeśli powiedziała to kurtuazyjnie, a ja naiwnie doszukałam się w tym dobrej woli - to i tak było to miłe. Przestałam się doszukiwać drugiego dna w ludziach, co wcale nie znaczy, że straciłam czujność w stosunku do nich. Nie odpowiadam za to kim są i jak się zachowują. Odpowiadam za siebie.

    A drugie "miłe słowa"? Dopadłam maila. Odczytałam załącznik, przesunęłam po kilku komentarzach, jeden zaakceptowałam i... ależ mi się ciepło na serduszku zrobiło, kiedy Pan J odpisał, że z przyjemnością będzie kontynuował współpracę, bo sam jest ciekaw dalszych przygód bohaterów. Nie zraził się wiedząc, do czego to zmierza! I miałam zrobiony dzień aż do wieczora. Bo kiedy siadłam do pisania, to więcej czasu spędziłam grzebiąc przy muzyce, niż rzeczywiście pisząc...

🎵Archers Dance - Ronen Sakal🎶

niedziela, 20 lutego 2022

Bez tytułu.pl

     Miałam napisać o czymś post, żeby nie było, że porzuciłam kolejnego bloga, ale... jestem tak ściorana aktywnym towarzysko weekendem, że nie mam ani sił, ani tym bardziej chęci... A tuż za rogiem poniedziałek. Przynajmniej zaczęłam poważnie ogarniać muzykę na Spotim. Folderki będą na cacy, jak spod igły. I za trzy tygodnie ja też wyjdę spod igły. 

    Thousand Needles...

🎵We Rise - Sybrid🎶

poniedziałek, 14 lutego 2022

Bezproduktywność

     Ostatnio jestem dziadowsko bezproduktywna, mimo że coś tam dziergam w Głównej Powieści. Nic mi się nie chce. Najchętniej, to siedziałabym i czytała, zupełnie nic innego nie robiąc. Druga korekta autorska już dawno wyszła do Wydawnictwa, a od tamtej pory jakoś tak... sama nie wiem. Patrząc po analizie weny, to wcale nie jest źle, ale sama czuję, że stać mnie na więcej. Co prawda nadal drążę i poprawiam uprzednio napisane rozdziały III tomu, ale koniec coraz bliżej. Nawet usystematyzowałam sobie notatki dotyczące dalszych wydarzeń, jakie przyjdzie mi w tym tomie opisać. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Na razie samokrytyka łoi mnie niestrudzenie, a brak wiary w samą siebie tylko czeka, żeby dokopać leżącej. No i to rozkojarzenie...

    W każdym razie, nie poddaję się. Może wyczuwam wiosnę w powietrzu i leń z tego tytułu bierze mnie w posiadanie. A może przyda mi się powiew świeżości i znów napiszę jakiś losowy rozdział z dalszych tomów. Cienka jest granica między hobby, a obsesją. Jeszcze jej nie przekroczyłam, ale czasami jestem bardzo blisko, o czym Neth na czas mnie informuje. Jest nadzieja...

    Ech, oderwana od rzeczywistości jestem... i ani to nie siedzę w moim Świecie Wymyślonym, ani w tym rzeczywistym. Tak pomiędzy. W wyniku czego nie wiem, co mam ze sobą zrobić. 

    Oooo, dziś Walentynki. Czy celebruję? Nie. Serdecznie nie lubię Walentynek. Za dzieciaka uważałam się za kompletnego przegrywa, bo nikogo nie miałam, nie dostawałam serduszek jak moje koleżanki, ani nikt do mnie nie wzdychał. Taka byłam o, szara myszka, ni to ładne, ni ciekawe. A potem, kiedy weszłam w "dorosłość", zaczęłam uważać Walentynki za lutową upierdliwość (misie z wielkimi napisami "Kocham Cię", podusie w kształcie serduszek i tym podobne bzdety mocno napędzają rynek, ale serio, to ma być dowód miłości?! Miła i sympatyczna tradycja? O bogowie...). Mam odmienne spojrzenie na pojęcie miłości niż jest to społecznie przyjęte, więc uznałam, że mnie to nie dotyczy. Jeśli kogoś kocham, to okazuję to przez cały rok. Zresztą, jak dupa zwrócona rowem do góry może uchodzić za symbol miłości? Aaaaaa, a to ci przewrotność! Może. I rzeczywiście, doskonale się w tej roli odnajduje. Podobnie jak dwa skrzyżowane palce, z którymi przez większą część życia kojarzyła mi się "miłość"...

🎵Approaching the Summit - Mark Petrie, Andrew Prahlow🎶

poniedziałek, 7 lutego 2022

Woooohooooo!

     Cieszę się niepomiernie, jako że wróciła do mnie druga korekta, a to oznacza, że przyszedł czas na zatwierdzenie finalnej wersji tekstu! Pan J szybko się uwinął, jestem pod wrażeniem. Aż miło patrzy się na płynny tekst gotowy pod druk, wręcz jak nie mój... Pozostało już tylko kilka kwestii do wyjaśnienia, ponieważ redaktor docieka pewnych istotnych szczegółów, jak choćby pisownię tytułów poszczególnych funkcji lub moje wesołe słowotwórstwo... Ale, ale! Z tej współpracy wynikło wiele dobrego. Nauczyłam się, jak stosować konkretne wyrażenia, poprawiła mi się interpunkcja i kiedy bliżej przyglądam się dalszym rozdziałom, zawczasu wychwytuję błędy, dzięki czemu zdołam uniknąć ich na przyszłość. Haha, cóż, zapowiada się kilka nieprzespanych nocy... 

     Naprawdę, miło pracować z tak sympatycznym redaktorem. Jak już wspominałam, bałam się, że dostanę sztywnego polonistę, a tu proszę, całkiem wesoła atmosfera. Nawet jeśli to polonista... Mało istotne kto, ważne jaki. Pan E uspokoił mnie w kwestii ewentualnej zmiany. Jeśli Pan J nadal będzie współpracował z Wydawnictwem, to dołożą wszelkich starań, aby przypisywać go do moich powieści. Sama od siebie dodaję, że dołożą starań, o ile on sam nie stwierdzi inaczej. Mam podstawy, by obawiać się o przyszłość, ponieważ... pierwszy tom jest najspokojniejszy ze wszystkich, taki 16+. W drugim wjeżdża takie grubsze 18+ (a nawet 18+++). I nie zapowiada się, aby do końca cyklu się uspokoiło. Mniejsza o, nie ma sensu martwić się na zapas.

    A z ciekawostek... Przyznam Wam się do czegoś, tylko ciiiiii. A mianowicie... Zawsze, ale to zawsze kiedy dostaję maila z Wydawnictwa, to mocniej bije mi serce... ale to takie hercklekoty wręcz! I ni cholery nie wiem, czy to ze stresu, czy jednak z ekscytacji xD Z miejsca palpitacje, drżenie rąk, nerwowość i wyskok adrenaliny... Stan podobny do oczekiwania na wyniki egzaminów maturalnych czy ze studiów normalnie... Nie lubię tego uczucia, bo zupełnie go nie rozumiem. Nie rozumiem siebie. Ha, powiedzcie mi coś nowego.

    Ach, na zakończenie chciałam Wam kogoś przedstawić. Otóż, ostatnio sceny pojedynków mocno przegrzały mi łepetynę i postanowiłam coś z tym fantem zrobić. Żartuję. Nie przegrzały. Niemniej zauważyłam, że spędzam naprawdę dużo czasu na wyobrażaniu sobie wzajemnego układu pojedynkujących się bohaterów. Czasem głowię się nad tym, w którym miejscu na ciele ofiary wyląduje broń przy bezpośrednim uderzeniu znad głowy lub przy zmianie kąta nachylenia. Albo jak wyglądałoby podcięcie przeciwnika w momencie, gdy ten wbija miecz tuż obok napastnika. Zrani go? Czy jednak cudem się wywinie? A jako że jeden z głównych bohaterów jest wybitnie mobilny na polu walki, to jak układa się jego ciało podczas ryzykownych uników? Rozumiecie, anatomia i fizyka. Owszem, wyobraźnia robi swoje, fantasy wszystkim da się wytłumaczyć (o zgrozo, nawet największe niedorzeczności...), ale mój mały raj perfekcjonisty krzyczy gdzieś tam z odmętów świadomości... Poznajcie więc moich uroczych Asystentów! 

🎵Possibilities - James Paget🎶

 

 P.S. Znów mi się nie podoba aktualnie pisana twórczość... 😭

piątek, 4 lutego 2022

Kreacja bohatera? Nie, w kiecce raczej nie wystąpi...

     Luty. Jak rany, kiedy to zleciało? Ostatnio mam taką fazę na pisanie, że nie ogarniam rzeczywistości. Nieszczęsny Neth tylko słucha moich równie nieszczęsnych pytań dotyczących fabuły i bohaterów: czy aby nie wydają się sztuczni? Czy kogoś mu przypominają? Czy nie są przesadzeni jak amerykańscy superbohaterowie? A może jednak sieroty i lebiody z nich? Czy są charakterystyczni? Czy aby to, albo aby tamto? Lecz mimo tego najważniejsze to... czy wypadają naturalnie?

    Wedle własnego gustu staram się tworzyć bohaterów tak, aby nie popadać w skrajności, przy jednoczesnym zachowaniu umiaru. Nie znoszę marysuizmu. Nie toleruję, kiedy postacie - nie tylko główne - są wyidealizowane, pozbawione wad i tryskają wszelkimi walorami godnymi co najmniej pięćdziesięciu ludzi. Ale nie lubię też, kiedy tragedie gonią tragedie, a nieszczęścia spotykają każdego bez wyjątku. Są stereotypy. I są wyjątki przełamujące te stereotypy. W myśl zasady, że wszystko już gdzieś było, próbuję stworzyć coś, co pozbiera najlepsze cechy i wykreuje osobowości, jakich świat jeszcze nie widział. Co mi z tego wyjdzie? Przekonam się sama, być może już niebawem.

    Jedyne, co mogę napisać, to to, że możecie spodziewać się wszystkiego. Ale na pewno nie tego:

🎵Legends of Ordalys - Peter Crowley🎶

P.S. Ostatnio długo głowiłam się nad sposobem na poskromienie jednego z bohaterów... Niewiele brakowało, a byłabym zapędziła się we własną pułapkę...