niedziela, 6 marca 2022

Weryfikacja

     Kiedyś - dawno temu, za szczenięcych naiwnych lat, w poprzednim życiu - marzyłam, że gdy wreszcie wyprowadzę się na swoje, będę często zapraszać gości, krewnych i przyjaciół. Że będę mieć bliskich, którzy będą do mnie przychodzić jak do siebie, grzebać w mojej lodówce, raczyć się moimi napojami i korzystać z moich rzeczy. Wyobrażałam sobie, jak z przyjaciółmi zajmujemy wszelkie dostępne powierzchnie mieszkania i wspólnie czytamy książki albo mangi. Chyba jako dzieciak naoglądałam się za dużo amerykańskich seriali. W każdym razie nadszedł ten magiczny czas i uwiłam własne gniazdko. I bardzo szybko zweryfikowałam swoje dziecięce pragnienia stworzenia ciepłej rodzinnej atmosfery, konfrontując je z chłodną społeczną rzeczywistością. Cóż, wzrastałam w raczej skąpym domowym ognisku, by nie powiedzieć - emocjonalnej chłodni. Na siłę szukałam ciepła i nie mogąc go znaleźć, zaczęłam wykrzywiać obraz otaczającej mnie rzeczywistości, posiłkując się wyidealizowanymi historiami ze szklanego ekranu. Przez wszystkie te lata przekonałam się, że prawdziwe przyjaźnie międzyludzkie są rzadkością. Tak jak przekonałam się, że aby mieć prawdziwą rodzinę, należy ją sobie stworzyć, czyli odnaleźć ludzi, którym równie bardzo zależy na nas, jak i nam na nich. Wbrew pozorom stosunkowo szybko doszłam do tej konkluzji widząc, co dzieje się wokół mnie. Wówczas postanowiłam się odciąć i... to było to.

    Dlatego też nie widzę już niczego atrakcyjnego w najazdach, a nawet inwazjach gości na moje włości. Nie mam sterylnego porządku w domu. Kontroluję poziom bałaganu. Mamy psa znaczącego wszystko sierścią. Nie lubię sprzątać i robię to, gdy zaczyna mi już przeszkadzać. Wizytacje krewnych wymuszają na mnie zaprzęgnięcie czasu, który mogłabym poświęcić na pisanie, a który muszę zmarnować na przetarcie cienkiej warstewki kurzu z najwyższej półki. A kiedy już inspektorat sanitarny wita w moich progach, muszę słuchać, jak to inni nie mają... (tu wstaw co chcesz). Tak, klasyczny przypadek "córki/syna koleżanki". Albo po prostu jakichś Iksińskich. No wiecie: dwójka dzieci rok po roku, a pani stomatolog na macierzyńskim i codziennie gotuje, i dom dwupoziomowy na błysk wysprzątany, i to i tamto... a w tym czasie ja zerkam na odległy kąt, o którym nie pamiętam od świąt bożonarodzeniowych. Tak że tego...

 

🎵Champion of the Radiant - Revolt Production Music🎶

 

P.S. Ponarzekałam sobie, więc mogę wracać pisać... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz