sobota, 23 kwietnia 2022

Epicpandemia

     No dobrze, obostrzenia zniesione, maseczki nienoszone, a ja na własnym przykładzie (i w otoczeniu również) zauważyłam, że odkąd nie noszę maseczki w miejscach publicznych, co rusz choruję. Jak nigdy przedtem. Przez dwa lata pandemii chorowałam średnio dwa razy do roku. Teraz dwa razy w miesiącu. I nie potrafię sobie poradzić z infekcją, która nawraca od pierwszej połowy marca. Ja i Paladynka. A to katar, a to jelitówka, a tu się kaszel przypałęta, a tu adopcję omikrona mój organizm sobie wymyśla... W pracy klima też potrafi dobić. Mam zwyczaj otwierania okien, ale niestety, w biurze nie ma takiej możliwości. Jak zwykł sobie żartować niegdysiejszy szef, wszystkie zostały wymienione odkąd jeden z pracowników postanowił "wyskoczyć" na lunch. Z 12 piętra. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale bardzo lubiłam tę jego niefrasobliwość w połączeniu z wisielczym humorem.

     Przynajmniej ruszyłam z fabułą i teraz akcja wartko płynie. Aktualnie piszę 26 rozdział, flow nawet całkiem całkiem, treść też mi pasuje, więc chyba nie jest źle. Co prawda sam proces tworzenia jest czasochłonny i zdarza mi się napisać tylko 3-4 strony, ale zawsze jest to jakiś krok do przodu, prawda? Na chwilę obecną tom III ma 754 strony (Times New Roman 12, interlinia 1,15). Spokojnie przebiję tysiaka. Jak już zastrzegałam Nethowi, nie zamierzam przycinać ani kroić fabuły. I tak sporo wydarzeń dotyczących postaci pobocznych wrzuciłam do tomiku z opowiadaniami. Poza tym, historia głównych bohaterów jest o tyle ważna, że wręcz wymaga opisania. Zresztą, wspominałam kiedyś, jak bardzo wkurwiają mnie w książkach urwańce typu: zaczyna się scena, przygotowania do bitwy, sratatata gadka-szmatka i... puf! Nagle już po starciu! Albo bohaterowie mają się wieczorkiem spiknąć, a tu nagle śniadanko i luźna rozmowa. Niestety, lubię żyć życiem fikcyjnych postaci. Wyobraźnia pracuje, umysł się rozwija i barwi szarą rzeczywistość. Ludzkość z natury jest ciekawska, więc wyjdę naprzeciw ich (i własnym) potrzebom! Hehehe. No dobrzu, ale wracając do tematu. Było nie było, każdy z tomów mojej septalogii ma swój temat przewodni, mimo że dotyczy tych samych bohaterów i tego samego ciągu przyczynowo-skutkowego - toteż nie widzę możliwości, by część trzeciego tomu wcisnąć do czwartego. No nie ma szans! Czytając ostatnią stronę każdego z tomów czytelnik ma czuć niedosyt i zaciekawienie. A przynajmniej chciałabym, aby właśnie takie emocje nim zawładnęły. Jeśli tak będzie, poczuję się spełniona jako pisarka i doceniona jako autorka...

🎵Legions - IMAscore🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz