wtorek, 21 marca 2023

Diuna - Frank Herbert

Wiele różnych słów słyszałam na temat tej książki, ale najbardziej zaciekawiła mnie "myśl ekologiczna". Z początku nie rozumiałam, jak można oddać nurt ekologiczny w literaturze sci-fi, w jaki sposób można przemówić do czytelnika, ale Frank Herbert zrobił to wyśmienicie. Obmyślił najdrobniejsze szczegóły, które naturalnie wychwytywało się na kolejnych przewracanych stronach.
     Bohaterów może nie pokochałam, ale rozumiałam motywy, za które mogłam - lub nie - darzyć ich sympatią. Już teraz czuję niedosyt ich towarzystwa. Rewelacyjnie wykreowana nacja Fremenów stanowiła dla mnie smaczek, zwłaszcza ich mnogość nazw własnych, słowotwórczość, kultura, stosunek do życia i przetrwania. Bajeczne, pełne opisy sprawiały, że moją wyobraźnię bez ustanku zalewały kolejne wizualizacje konkretnych miejsc, osób czy zjawisk. Bardzo mi tego brakowało po ostatnich miałkich lekturach.
     Na uznanie zasługuje również tłumacz, który fenomenalnie oddał bełkot pijanego Idaho. Zwróciłam na to uwagę, ponieważ jak dotąd nie przeczytałam tak realistycznej pijackiej mowy! Rozbawiło mnie to.
     Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to przeskoki fabularne. Lubię wiedzieć, co się dzieje w międzyczasie, a zdawkowo wspominane wydarzenia nie zaspokajały mojej ciekawości. Ponadto historia dość szybko mknie do finału, co wywołuje wrażenie braku czegoś istotnego. Samo zakończenie niespecjalnie zachęca do kontynuacji, sprawia, że przygodę na Arrakis zamknąć można w tym miejscu. Ale ja idę dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz