czwartek, 2 marca 2023

No title

Obecny kryzys wszedł mocno. Ile już trwa? Miesiąc? Najdłuższy dotychczas. Poniekąd przerażający. Zmusza mnie do myślenia, że naprawdę powinnam odpuścić sobie pisanie (jak skomentował ktoś po złośliwości: odpocząć od tego). Może faktycznie się nie nadaję? Coraz częściej łapię się na czarnomyśleniu redagując własny tekst, który został już wydany w formie przedczteroletniej.

     To nie jest kwestia braku pomysłów, bo tego mam zatrzęsienie, a dochodzą kolejne. Spokojnie wypełnią pozostałe tomy septalogii i trylogię wieńczącą. Kilka opowiadań też już mam. Tu chodzi raczej o inspirację, motywację i koncentrację. Siadam do tekstu, a po pięciu minutach studiuję sufit lub ścianę. Wracam do pisania, ale nagle zachciewa mi się herbaty. Czuję się, jakbym przed tym uciekała. Nie rozumiem tego, bo nigdy przedtem nie doświadczałam tak nieprzyjemnego wrażenia związanego z moim hobby. To nie jest wypalenie, nie traktuje tego ani jak obowiązek, ani jako pracę zarobkową. Więc co jest ze mną nie tak?

      Po cichu liczę, że jak wrócę do blogowania, to wróci Wena. Dawno go nie było. Nie wiem, czy nie znalazł sobie kogoś odpowiedniejszego na moje miejsce. Chcem, ale nie mogem. Ach, a za pasem premiera Diablo IV... i wjedzie growe nołlajferstwo.

 

 Tym maluszkiem stopili moje skamieniałe serce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz