Elegia o Nieśmiertelnym
Księga Pierwsza
BIAŁY ELF
Podczas dramatycznych wydarzeń zacieśniają się więzi, które w przypadkach mniej emocjonujących przeminęłyby niezauważalnie, zmierzając donikąd. Tak jak niezauważalnie działają siły, od których zależy więcej, niż stary wieszcz przypuszcza.
Est musi żyć z konsekwencjami swojego lekkomyślnego czynu, o którym mieszkańcy Twierdzy nie pozwolą mu prędko zapomnieć. Ale chyba już się do tego przyzwyczaja, prawda? W końcu po raz pierwszy w dziejach to on idzie szukać Cola, a nie na odwrót. Biedny Col, zawsze miał pod dostatkiem, a teraz musi się wstrzymywać... Sam chciał, przysięgam! Nie przyłożyłam do tego ręki! Najzwyczajniej zrobił się z niego wierny chłop, zdarza się. A to jego głębokie wyznanie, ta deklaracja bezwarunkowej miłości i oddania urzekła mnie esencją Colowości...
...a potem zjawił się Velren i wszystko spierniczył. Skurczysyn z niego diaboliczny, bez dwóch zdań, a będzie jeszcze gorszy, jeśli nikt go w porę nie powstrzyma. Za jego sprawą zrobiło się niebezpiecznie, ale i jakby... nieco romantycznie? W każdym razie nikt nie wyłysiał, choć przy takich czy innych przygodach nietrudno osiwieć. Lubię ten zwrot Esta, a jeszcze bardziej podoba mi się wolne tłumaczenie w wykonaniu Cola z trzeciego tomu.
Ośmielona spostrzegawczością pewnej Czytelniczki i Czytelnika, postanowiłam na zakończenie dodać sugestywny smaczek o Wojnie i Śmierci, jakiego zabrakło w wydaniu papierowym (bo zdradza za wiele - tak usłyszałam). Miłej zabawy ze snuciem przypuszczeń i łączeniem wątków w niedalekiej przyszłości! ;) (Niestety nikt nie zauważył, że król i hetman to nazwy figur szachowych - król jest najważniejszą, a hetman najsilniejszą. Gra w królestwa ma wiele wspólnego z szachami.)
Jeszcze tylko zaznaczę, iż w tym rozdziale pojawia się termin "pawie oczko", czyli w estariońskich kręgach zainteresowanych oznaczający homoseksualnego mężczyznę. Na kobiety o analogicznych preferencjach mówi się inaczej i jeśli dotrwacie, dowiecie się jak.
Dwunasty rozdział jest zwieńczeniem papierowego wydania, jednocześnie będąc połową pierwszej księgi Elegii o Nieśmiertelnym - stąd dziwne (?) zakończenie Obserwatora, które rozwija się w następnych rozdziałach. Aż nie mogę się doczekać, by podzielić się z Wami coraz ostrzejszymi momentami!
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 1d'8m'23r2t]
Wreszcie mogłam odłożyć na półkę książkę, z której nieszczególnie jestem zadowolona. To był mój debiut, a wcale nie czuję się podekscytowana jak w dniach, kiedy nawiązywałam znajomość z Wydawnictwem. Teraz czuję się... sama nie wiem jak, chyba słowo na opisanie mojego stanu nie istnieje. Dostrzegłam w tym impulsywność, lekkomyślność i naiwność, a teraz pokorę, ostrożność i niesmak. Sama zrobiłam to lepiej i jest to przykre...
A dlaczego?
Otóż czara goryczy przelała się w momencie, gdy Wydawnictwo samodzielnie pozmieniało kilka słów na inne, o czym dowiedziałam się przypadkiem (czytając finalną wersję drukowaną) przez co kompletnie straciłam do nich zaufanie. Nie zostałam o zmianach poinformowana, a były istotne. No i na zakończenie walnęli literówkę, której w pierwotnym tekście i pierwszym egzemplarzu nie było... Jeszcze ucięli zdania podczas korekty/druku. Już pomijam fakt, że Elegia została ochrzczona mianem młodzieżówki, nie konsultując ani nie pytając o dalszą fabułę. Fakt, treść pierwszej połowy pierwszej księgi może wskazywać na ten gatunek, ale dalej dzieją się rzeczy i dochodzi do zdarzeń, jakich młodzież nie powinna tykać, a na pewno nie ta poniżej osiemnastu lat*.
Podsumowując, nie czuję w tej książce serca, które włożyłam w pisanie, i które cały czas wkładam - tak w kontynuację, jak i redagowany tekst. Wierzę, że da się je odczuć na Wattpadzie.
Tymczasem już teraz zapraszam na trzynasty rozdział, który pojawi się niebawem! Link jak zwykle znajdziecie u góry posta! :)
*Chyba że dzisiejsza "młodzież" lubi mocno erotyczne, by nie rzec pornograficzne sceny, wulgaryzmy, czarny i niepoprawny humor, wyszukane tortury i naturalistyczne opisy zgonów oraz nierzadko śmiertelnych uszkodzeń ciała. A także psychopatów, którzy lubują się w powyższym.
Mam słabość do fikcyjnych psychopatów....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz