poniedziałek, 29 stycznia 2024

~~ Biały Elf - rozdział 23 ~~

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF



Nierzadko wśród zwyciężonych znaleźć można przyszłego zwycięzcę.

   Czasem bywa tak cudownie, że można umrzeć ze szczęścia. Gorzej, kiedy przez cudze szczęście umierają inni... Stopniowo kształtujący się związek Esta i Cola czeka pierwsza próba. Czy uczucie żywione do niezwykłego chłopaka zdoła ją przetrwać?
   Przed Magiem również wielkie wyzwanie: wytłumaczenie krwawego zdarzenia przed Zakonem Paladynów oraz dowiedzenie niewinności Kompanii Najemnej Niedźwiedzi. Aczkolwiek większe zmartwienie zaprząta mu głowę. Coś złego dzieje się z ludźmi, potęgując ich nastroje, niekoniecznie te pozytywne.
   Rodzi się coraz więcej wątpliwości w stosunku do Esta i jego przyszłej roli w rozgrywce dwóch sił. Oraz spowinowacenia ze smokiem.
   Czy tylko ja uważam, że Oswyn jest makabrycznie czarujący?

   Życie jest jak dobra książka; pasjonujące, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji i z zakończeniem, jakiego się nie spodziewamy... Uwielbiam spostrzeżenia Maga. Pisanie scen z jego udziałem daje mi mnóstwo przyjemności, szczególnie gdy przebywa w towarzystwie swoich wychowanków! Nie bez kozery Tyrd nazywa go starym lisem. Jego subtelne prowokacje są urzekające.



- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 29d'1m'24r2t]





Ech, ostatnio nic, co napiszę, mi się nie podoba. Czytam, czytam i dochodzę do wniosku, że to mogłam lepiej ująć, tamto inaczej opisać, sramto w ogóle wykreślić. Wszystko na hasiok wyciepać!!! Styczeń do najlepszych miesięcy nie należał, podobnie zresztą grudzień, stąd solidne opóźnienia. Próbuję na nowo wejść w rytm, ale jest ciężko. Najwyraźniej zły stan ducha nie odpuścił, jak z początku sądziłam.

P.S. Uwaga! W tym rozdziale występuje słowo "felerny"! Ha! 😆

niedziela, 28 stycznia 2024

piątek, 26 stycznia 2024

...

Łooo, dawno mnie tu nie było, ale co się dziwić - wiele się działo przez ten czas. Maniaczyłam w Stardew Valley, pisałam coś zupełnie nowego, zaniedbałam czytanie książek, przemęczyłam chorobę Paladynki, a teraz morduje mnie katar i wkurzają ludzie. Ech, cóż za marnotrawstwo życia...😩

   4.16 nie ruszyło się ani o słówko.
   1.23 doprowadza mnie do bólu głowy, tyle tam zmian i poprawek.
   Trylogia wieńcząca za mną chodzi...
   Zbiera się ekipa do ogrywania 3 sezonu w Diablo IV...
   Dziedzictwo Hogwartu upomina się na Steamie...
   W Stardew Valley czekają krówki i kurki...

   ...A gdzie czas na to wszystko?😭 Wypadłam z rytmu przez te choróbska. Od nowa muszę przeczytać 4, bo nie pamiętam już szczegółów poprzednich rozdziałów (te zanotowane na przyszłość wydają mi się niedokładne). Czuję się przytłoczona. Ale jeszcze bardziej przytłaczający są "Łowcy kości" Stevena Eriksona. Przeczytałam zaledwie kilkadziesiąt stron i leży tak tomiszcze od miesiąca na biurku i straszy grubością (1051 stron tekstu powieści, drobna czcionka, niestandardowo niewielki odstęp wierszy), przesadną ilością opisów dosłownie wszystkiego oraz bohaterów, których i tak nie polubię. Dlaczego więc to czytam? Ha, podoba mi się styl pisania autora oraz bogactwo słów i terminów, jakich jeszcze nie znałam. Czasem to wystarczy, by zamknąć moje malkontenctwo na czas lektury.

   No nic, dałam znak życia, okazuję wdzięczność za zainteresowanie💟 i wracam do redagowania 1.23. Pochrzaniło się w poprzednim rozdziale i teraz chłopaki muszą jakoś ogarnąć ten bajzel. Imt nieźle Magowi nabruździł, ale staruszek łysy łeb ma nie od parady...


🎵 The Warrior of Darkness - Fox Sailor 🎶

piątek, 12 stycznia 2024

~~ Biały Elf - rozdział 22 ~~

Elegia o Nieśmiertelnym

Księga Pierwsza

BIAŁY ELF

 

Czasem wystarczy jeden drobny gest, by wstrząsnąć światem i zmienić bieg historii. Wystarczy przelać kroplę krwi, by wzburzyć całą jej rzekę.

  To miał być kolejny nudny nocny patrol... ale jak zwykle nie wyszło. Nieszczęśnicy dzielnie stawili bestii czoła, lecz nie mieli najmniejszych szans na zwycięstwo. Za to Obserwator bawił się wyśmienicie...
  ...aż natrafił na wyjątkowo potężnego antymaga.
 Rycerz-dowódca z Adeili jest osobą kompetentną, nie lekceważy ostrzeżeń sojuszników. Wysłał najlepszego ze swoich ludzi przewidując, z kim przyjdzie im się zmierzyć. Ale czy spodziewał się, do czego niezamierzenie doprowadzi? Powodzenie konspiracji między Zakonem Paladynów i Kompanią Najemną Niedźwiedzi grozi ujawnieniem, a sojusz - zerwaniem!
   Jak macie okazję się przekonać, Imt nie jest byle kim. A fakt, że nieświadomy jego proweniencji Pan skłonił go do współpracy, świadczy o niewyobrażalnej mocy tego drugiego. Ale czy na pewno...?
  Swoją drogą, rozumiecie teraz moją frustrację wywołaną przez niektórych autorów, a raczej ich ignorancję dotyczącą nieznajomości terminów związanych ze starożytnością, o której piszą. Pewną rasę zbudowałam na wzorze starożytnych Egipcjan, w szczególności bazując na ich strojach. Imt reprezentuje dokładnie ów styl, przy czym zrezygnował z paru eleganckich dodatków zauważając, że w boju są one zwyczajnie niepraktyczne. Gdyby czarne smoki zajmowały się magią, jak ich zieloni i złoci kuzyni, pewnie doceniłby ich piękno i kunszt wykonania. Oraz możliwości, jakie dają. 



 - Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 12d'1m'24r2t]




Uwielbiam estariońskich paladynów. Banda wcale nie milutkich, wyrachowanych skurwieli. Dlaczego jednak zwierzchników garnizonów tytułuję rycerzami-dowódcami a nie komturami? Może dlatego, że rycerz-dowódca ma silniejszy militarnie wydźwięk, co odnosi się do paramilitarnej roli Zakonu Paladynów. A może dlatego, że zwyczajnie mi przypasowało? Bo kiedy myślę "komtur", mózg sam dodaje imię "Meredith" xD Aż zagrałabym w Dragon Age II po raz n-ty!




Kolejna pozycja na Liście Utworów Zakazanych to Father of the Orphans, nierozerwalnie już powiązana z Imtem Czarnym. Niepokojąca linia melodyczna, ponura głębia i chór niskich głosów rysuje doskonały obraz Najwyższego Kapłana Urory, zwanego także Awatarem Przeklętego czy Arcykapłanem Darczyńcy. O dziwo, także tytuł pasuje do jego osoby - ojciec sierot. Ale o tym w późniejszych tomach, bo od tego rozdziału Imt Czarny staje się jednym z głównych bohaterów.

Ja mam pomysł, Ty masz pomysł... Wszyscy mamy ten sam pomysł!!!

Taka scenka to już klasyka: wymyślasz coś autorskiego, cieszysz się z własnej pomysłowości i kreatywności, patrzysz w Internety albo gdziekolwiek indziej i... mina Ci rzednie. Bo to już było.

   Nauczona doświadczeniem, zanim nadam imię głównej postaci albo stworzę nazwę własną, grzebię w Googlu. Kiedy znajdę, zmieniam brzmienie, przestawiam litery, kombinuję na różne sposoby. Aż wreszcie jest wyjątkowe, nie pomyli się z żadnym innym. Są oczywiście nazwy i imiona dość, jak się okazuje, popularne, ale w tym akurat nie widzę problemu. Dajmy na to nazwę świata, Khaldun. Wymyśliłam ją ponad piętnaście lat temu, a to dość znane nazwisko arabskie. Ostatecznie nie zmieniłam, bo mam do niej sentyment. Podobnie kraina Estarion, wymyślona również w tym okresie. A teraz patrzę, w Baldur's Gate 3 jest... Astarion. I uj, byłam pierwsza 😆 (Swoją drogą, Est i Estarion... Wyczekujcie siódmej księgi!). Diablo IV też mnie zaskoczyło. W trzeciej księdze Elegii pojawiła się (na długo przed wydaniem samej gry) postać drugoplanowa o takim samym imieniu jak jeden z wierzchowców w grze. I tak oto Hybris O. stał się koniem! 😂


   Ale gdybym miała robić taką aptekę i zmieniać wszystko w powieści, bo w MIĘDZYCZASIE ktoś coś, to już wolę zostawić jak jest i mieć ubaw podczas wychwytywania takich smaczków. A nuż kiedyś ktoś przeczyta moje "dzieła" i również udzieli mu się odrobina mojego dystansu?



P.S. Dziś, najpóźniej jutro opublikuję 1.22. Pisanie tej krwawej łaźni dało mi dużo frajdy, choć przy redagowaniu namęczyłam się jak nigdy. Miesiąc mi to zajęło! Mie-siąc! A następne rozdziały są moimi ulubionymi. Zresztą, od kłótni Cola z Niedźwiedziem będzie coraz ciekawiej.

poniedziałek, 8 stycznia 2024

Obijka na całego...

Nie jestem zwolenniczką Świąt. Żadnych. Cholernie mnie wyczerpują. Do tego stopnia, że nie mam sił na koncentrowanie się nad tekstem pisanym. Ba! Zdarza się nawet, że i nad czytanym. Albo lecę wzrokiem po tekście, myślami będąc zupełnie gdzie indziej, albo łapię się na tym, że nie pamiętam, co wydarzyło się stronę wcześniej. Zastanawiam się wtedy czy to normalne, czy jednak mam coś z głową. I mam cholerne wyrzuty sumienia, że marnuję czas.

   W związku z powyższym, spóźniam się z publikacją 1.22. Pomijam, że tekst przechodzi przez sito o mikroskopijnych oczkach (wszystko mi się tam nie podoba!). Pomijam, że mój smartwatch każdorazowo wskazuje, że miałam doskonały sen nocny na poziomie 86-92, a w dzień czuję się jak wyżęta szmata. I pomijam, że z trudem opieram się pokusie spędzania wieczorów na graniu... Tak, znów obciążam swoje sumienie. Choć w coś takiego jak sumienie nie wierzę, używam tego zwrotu, żeby mnie ludzie rozumieli.

   No dobrze, przynajmniej 4.15 ukończony, w najbliższym czasie siadam do 4.16. I chociaż w południowym Estarionie w tym roku zima zaczęła się wyjątkowo wcześnie, bo w połowie jedenastego miesiąca, tak my mamy już styczeń. Tyle z mojego zgrania się w czasie. Ktoś zakładał inaczej?

wtorek, 2 stycznia 2024

2024

Czyli mój czwarty rok na blogu, piąty pisania i szósty posiadania dziecka. Te sześć lat to niezły hardkor, zważywszy na jej kapryśny charakter. Serio! Col twierdzi, że to Est generuje sobie problemy, a to znaczy, że nie poznał mojej córki. W innym wypadku natychmiast zmieniłby zdanie co do białoskórego dzieciaka...
  Swoją drogą, gdyby kiedykolwiek Elegia o Nieśmiertelnym została w pełni wydana, prędko zakazaliby sprzedaży z uwagi na wszechobecną do porzygu poprawność obecnego świata. Nie zliczę, ilu teraz wyzywa się od białasów i czarnuchów (oraz innych kolorów), jak dyskryminowane są kobiety, homoseksualiści uciskani, a równouprawnienie jest żartem powtarzanym na salonach. Nie, nie ma tu 256 płci, cudacznych zaimków (nie licząc bezosobowego traktowania niewolników i parobków) ani tego typu rzeczy. Gwoli wyjaśnienia, nie twierdzę, że nie ma tu odmiennych bohaterów pragnących zmienić świat. Dla przykładu, Est gorliwie walczy w pewnym temacie, ale... niestety, jego pozycja działa na jego niekorzyść.

   W porządku, koniec z dygresjami. Dotrwałam do 2024 roku. Przeżyłam Sylwestra i jak przystało osobie 30+, położyłam się po ostatnich fajerwerkach. A i tak się nie wyspałam...
    No i wreszcie ukończyłam 4.15, który z winy świątecznych dni wolnych rozciągnął się niemożebnie. Przy końcówce towarzyszył mi utwór By His Wounds We Are Healed i wyszło... trochę smutno, bardzo emocjonalnie. Ech, w końcu kompozycje Efisio Crossa kształtują jednego z moich bohaterów.

   Wyczekujcie kolejnych rozdziałów! 1.22 już niebawem na Wattpadzie! ♡


Nie mam postanowień noworocznych. Gdybym miała mieć, to postanowiłabym zostać czyimś najczarniejszym charakterem!

🎵 Efisio Cross - By His Wounds We Are Healed 🎶