czwartek, 29 lutego 2024

Gdy czegoś bardzo brak...

...tak jak mnie motywacji ostatnimi czasy. Coraz częściej czuję, że tworzę sztukę dla sztuki, ale czego się właściwie spodziewałam? Nie mam siły przebicia ani parcia na szkło, a w związku z kompletnym odcięciem się od wszelakich społeczności brak mi niezbędnych znajomości w branży. I szczęścia. Myślę, że szczęście również gra tu decydującą rolę. Wiele w życiu osiągnęłam właśnie dzięki niemu. Sprzyjające zbiegi okoliczności, nadarzająca się szansa strzelająca mnie w pysk, okazja leżąca wprost na drodze - to wystarczy, by zastąpić czy też podciągnąć znikome umiejętności. Choć, nie umniejszając sobie, niektóre z nich wysoko rozwinęłam.
    Ale ja nie o tym.
  Motywacja. Generalnie z pisaniem zostałam sama. Całkiem dosłownie. I jak cholernie kocham samotność, tak momentami nieco mi doskwiera. Kiedy nie ma do kogo gęby otworzyć i przegadać wyjątkowo kłopotliwej sceny. Kiedy nie ma się kogo poradzić odnośnie wydźwięku i treści. Spytać o radę w związku ze zmianami w charakterze bohatera (w 4 kilkoro się "łamie" i zależy mi na utrzymaniu szczególnej naturalności). Fabuły. Logiki i fizyki (magia w znacznej mierze jest na niej oparta). Mnie wszystko może się wydawać w porządku, ale wiadomo, druga para oczu wychwyci to, co ja ominęłam. Ponadto tworzę z wiedzą o tym, co się wydarzy i jak do tego dojdzie, natomiast Czytelnik jest tej wiedzy pozbawiony. Tu też rodzi się sporo wątpliwości - czy historia ma sens, czy jest spójna.
   Nie znaczy to jednak, że przestałam pisać. Po prostu piszę mniej. Nic mnie nie napędza, żeby tworzyć. Więcej wolnego czasu poświęcam na granie, czytanie czy haft diamentowy. Ale dotkliwie odczuwam ten nadmiar wolnego, a jakoś nie potrafię zachęcić samej siebie, by siąść przy klawiaturze. Dodałam nawet kolejne notatki do 6 i 7, całkiem rozwinięte, ale wciąż tylko notatki. Napoczęłam kilka nowych opowiadań z uniwersum. Też jakoś tak zastygły. Wszystko zastyga, nie wiem czemu.
   Może to wina przedwiośnia. A może jestem malkontentką. Podejrzewałam nawet wypalenie, ale gdyby tak było, zupełnie nic nie potrafiłabym napisać. Najwyraźniej brak mi paliwa, sam proces twórczy już mnie nie satysfakcjonuje, bo to zwykła jazda na oparach. "A, walnę se jakiegoś teksta" - takich mam wiele. 

   Nic to, pomarudziłam sobie, coś tam naskrobałam w poście, może teraz chętniej ruszę. W co raczej wątpię. Ale nie poddałam się. Zresztą, uprzedzałam już wszystkich "miłych i uprzejmych", że specjalnie dla nich nie zrobię sobie przerwy. Nie jestem złośliwa. Ani przekorna. Po prostu niektórzy ludzie zwyczajnie mnie wkurwiają, a bardzo nie lubię, kiedy ktoś mnie wkurwia...

Gadać może każdy. Ale nie każdy przejdzie do czynów.


🎵 Prey for the Gods - Omniscore, Ian Fontova, Antti Martikainen 🎶

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz