Wreszcie dzień wolny (czyt. sama w domu)! Ostatnio nic, tylko cały czas coś do roboty, albo wszyscy domownicy na kupie, albo majaczące na horyzoncie zdarzeń widmo posiadówki z pełną energii Paladynką. Jak rany, z niej jest istny wampir energetyczny! Kilka godzin i już człowiek nie ma na nic sił, a najchętniej położyłby się spać. O 20!
Ale skubana bez piśnięcia zniosła dwa szczepienia jedno po drugim, harda z niej sztuka. Zrobiła na mnie wrażenie. Generalnie na niej wzoruję pewną postać, która pojawi się z końcem piątej księgi - zamierzam z najwyższą dokładnością oddać jej humory, kaprysy, nastroje i ogółem całą osobowość. Zdradzę jej to, jak będzie starsza i może zainteresuje się moją powieścią. Póki co to mój sekret, którym dzielę się wyłącznie z Wami.
No tak, dzień wolny, czas na relaks... Co to oznacza? Że w spokoju mogę skupić się na redagowaniu 2.10, a także bez dodatkowej narracji pograć w Dragon Age: Straż Zasłony. Osobiście bardzo mi się podoba, jest to całkiem przyjemny powrót do Dragon Age II, który wciąż uwielbiam. Fabuła wielokrotnie mnie zaskoczyła, choć były momenty, które z łatwością przewidziałam. Nie umniejszyło to jednak całości, a raczej podbudowało moje ego. Pomijam wątek Taash, nie jestem zwolenniczką tak nachalnego wprowadzania pojęć niebinarności do uniwersów fantasy, ale cóż... Ta postać zwyczajnie mi nie przypasowała, aczkolwiek na pewno znajdzie swoich sympatyków. Jeśli miałabym określić swoje sympatie, to bez dwóch zdań Bellara i Emmrich. Są cudni! Zapowiada się co najmniej trzykrotne przejście gry!
Ale przy następnych będę o wiele bardziej ogarnięta... Wyobraźcie sobie, że podchodząc do pierwszego przejścia zasugerowałam się nazwą poziomu trudności. "Ahoj, przygodo!" skojarzyło mi się z najłatwiejszym poziomem, w końcu to ma być niezapomniana przygoda! I była... Przez 2/3 kampanii z misjami pobocznymi włącznie mordowałam się, zdumiona trudnością i siłą przeciwników. Zabicie kilku pomiotów było niemałym wyzwaniem, nie wspominając o bossach! Pomijam, że podobno wybrałam najtrudniejszą do opanowania klasę postaci (wojownik na defensywę - super się w nim odnajduję), ale to było istne przegięcie! Jednakże twardo szłam naprzód, dawałam radę. I nagle gdzieś przy zmianie opcji zauważyłam, że mogę zerknąć na poziom trudności, a tam... suwaczek w połowie! Załamałam nad sobą ręce. Oczywiście, że zmniejszyłam, jeśli osiągnięcia tego nie wymagają, nie czuję potrzeby umyślnego katowania siebie i bohatera.
Teraz zaś jest za łatwo. Ale i przyjemnie xD

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz