Elegia o Nieśmiertelnym
Księga Druga
ZAKLINACZ ŻYWIOŁÓW
Wzięcie sprawy w swoje ręce nie jest rzeczą prostą, ale tym razem Estalavanesowi udaje się nie skomplikować jej jeszcze bardziej. Wątpliwości co do natury i przyszłości związku z Colonellem również nie dają mu spokoju, a gdyby tego było mało, Złowieszczy Niedźwiedź planuje wystawić go przeciwko wrogom Twierdzy.
Tymczasem dążenia Pana nieoczekiwanie wywołują wspomnienia, które Imt, Zaklinacz, stulecia temu pogrzebał wraz z utraconym przyjacielem - Alchemikiem.
- Estariońska Kronikarka [kalendarium wskazuje 13d'1m'25r2t]
I tak oto Pan wkracza na scenę powieści w (prawie) pełnej okazałości. Pod względem kreacji, ta postać jest jeszcze starsza niż Est, "Pan" (to nie jest jego prawdziwe imię, poznacie je później) powstał bowiem w początkach moich zabaw i eksperymentów z pisaniem, najpierw jako rysunki (wiele z nich było całkiem udanych!), a potem jako bogato opisana osobowość. Nadal mam do niego sentyment. Obawiam się, że z każdą księgą jest to coraz silniejszy afekt...
No i Saveraightenart! Kolejne długie imię... bo długie imiona są wspaniałe, cudnie ćwiczą pamięć! Uwielbiam je tak wymyślać, jak i zapamiętywać. Ale do rzeczy. Saramarystyjczycy mają schematyczne podejście do imion, których zadaniem jest określenie ścieżki rozwoju ich potomstwa. Dokładnie wyjaśnię to w późniejszych księgach, jako że na tym etapie fabuły wprowadziłoby to niepotrzebne zamieszanie. Już sam fakt istnienia tej rasy ujawnia zbyt wiele...
Za każdym razem, kiedy opisuję sceny z udziałem Pana, słucham jednego z kilku utworów doskonale oddający jego charakter. Ten był wspaniałym tłem pod scenę, w której łączy on swoją esencję z tą należącą do Imta i uszkadza powłokę Macierzy Mocy... Wyobraźnia szalała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz