piątek, 29 kwietnia 2022

I cyk, dwójeczka!

     Nieoczekiwanie zamknęłam rozdział 26, a miał być co najmniej drugie tyle długi. Wyszedł bardzo opisowy i mocno przegadany, ale treściwy. I podoba mi się, co jest rzeczą niesłychaną! Oczywiście po sugestiach Netha niewątpliwie zakwitnie czerwienią, to już jest odwieczne prawo mojego piśmiennictwa 😤 W każdym razie, z założenia miał się rozdział przeciągnąć i gładko przejść w intensywną akcję, ale pewne słowa wypowiedziane przez jedną z postaci aż proszą się o dramatyczną pauzę. No więc proszę, znajcie łaskę narratorki.

    I tak oto w rozdziale 27 leje się krew, wyprute flaki znaczą długie ścieżki, kończyn na próżno szukać, a rozczłonkowane trupy słaniają się gęsto. I będzie dym! On zawsze zostawia po sobie dym. Jest fajnie. Liczyłam, że bitwa potrwa tak ze dwie strony. Póki co są cztery i muszę przerwać, bo wyobraźnia mi się przegrzewa, a lepiej się nie przeforsować (mam nauczkę po ostatnim razie...). A to nawet nie połowa. I pomyśleć, że kiedyś bałam się opisywać sceny walki. Teraz je lubię. Powoli się rozkręcają pojedynkami i ustawkami, ale kolejny tom obfitował będzie w zmagania liczone w tysiącach. Ciekawe, jak sobie z nimi poradzę... Ha! Wyzwanie! Albo upierdliwości...

🎵Warfare Survival - Sybrid🎶

czwartek, 28 kwietnia 2022

Wind of Change

    Co do tytułu posta, zanim zostanę oskarżona o nietaktowność utworu Scorpionsów: Moskwa poszła na dno, więc... Rozumiem pewne rzeczy dwuznacznie 😏

    O bogowie, jaka ja na fejsbyniu grzeczna jestem. Nie rozpanoszyłam się jeszcze. Nie zagrzałam miejsca. A Yacoszek to powinien iść wyłysieć za tę "księżniczkę Facebooka". Ostrzegałam, że w końcu tam wrócę. Generalnie nie wiem jeszcze co będę pisać, ale... ale jak nie zacznę, to się nie dowiem. Jeśli nie spróbuję, to się nie przekonam. W każdym razie zaczęłam powoli wrzucać na swoje strony treści związane z Główną Powieścią. Z niecierpliwością czekam, kiedy w końcu będę mogła operować nazwami własnymi i nazwiskami (czasem tylko imionami). Jak dostanę zielone światło z Wydawnictwa, to chyba umrę. Ze szczęścia. Tymczasem muszę jeszcze trzymać wszystko za kurtyną. I tak wystarczająco ekscytuje mnie fakt, że jestem pod skrzydłami tego samego Wydawnictwa, co jeden z moich ulubionych autorów!

    Jak rany, dość chaosu. Post bez ładu i składu. Pewnie zauważyliście, że na stronie głównej zagościł opis autorki i pewien rysunek... mojego autorstwa. Narysowałam go w czasach, kiedy na lekcji zamiast słuchać, uciekałam w świat fantazji, a to, co się urodziło, wstawiałam na Deviantart'a. Jeden z najlepszych, jakie kiedykolwiek stworzyłam. A kogo przedstawia? Napiszę tylko tyle, że jest przedstawicielem pewnej szczególnej rasy... Zmieniłam również awatar na Steamie, profilowe zdjęcie ne fejsbyku (o niebo lepsze niż to coś, co było tam dotychczas! A czekajcie, to ja tam byłam... 😱) i nawet myślałam nad zmianą pseudonimu, ale Kattowitz zalazła za skórę tak wielu ludziom, że już mnie pamiętają. Żartuję. Po prostu dałam się poznać ludziom właśnie pod tą nazwą. Katt. Katty. Przylgnęło i zostało.

 

🎵Warrior Song - TheFatRat, Stasia Estep🎶

 

P.S. Ludzie z pracy dowiedzą się, co robię po godzinach...

wtorek, 26 kwietnia 2022

Motywacja

     O bogowie, przez ostatnie dwa dni chodzę z głową w chmurach. Dostałam tak motywującego kopa, że to przechodzi ludzkie pojęcie. Faza na tworzenie weszła piękniutko, jestem zadowolona z efektów, a rozdział jakby pisze się sam... No nie, to akurat samo się nie robi. Muszę mieć frajdę. I mam. Ogromną! Trochę szkoda, że przez kolejne dwa dni czeka mnie wczesne wstawanie i po dziewiętnastej będę już dętka, ale zamiast pisać, wieczorami ogarnę dalsze streszczenie drugiego tomu. Normalnie ten zeszyt napawa mnie dumą...

    A tak w ogóle to chciałam się poskarżyć. Na wirtualny notatnik. Prawdopodobnie i tak to moja wina, bo coś przegapiłam/umknęło mi/nie dopilnowałam, ale zniknął mi kawałek notatek z pliczku z rozdziałem... Chyba częściej muszę robić kopię zapasową. W każdym razie, nie powinnam pchać notatek do dokumentu z rozdziałem, ale tak mi jest wygodniej, niż skakać po zakładkach. Więc mea culpa. W efekcie naskarżyłam na samą siebie.

    Jadę na dwudniowej ekscytacji! Nie każcie mi się uspokoić!

🎵This is My World - Peter Roe🎶


poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Level up!

     "Mężczyzna z koszmaru" ma już calutki rok. Powieść piszę od trzech lat, ale bloga prowadzę od 25 kwietnia 2021 roku. Z początku miałam tu zamieszczać niezwiązane z cyklem opowiadania, ale wyszło jak zwykle. Później chciałam go zamknąć uważając, że na nic mi taki śmietnik. Ostatecznie ten niepozorny hasiok ma już rok. I nie ośmieliłabym się go usuwać (mój pierwszy blog jeszcze istnieje, wyłącznie z czystego sentymentu!), bo jest to rok mojej historii, moich wzlotów i upadków twórczych, perypetii związanych z poszukiwaniem Wydawnictwa i dzikiej radości po odnalezieniu tego jedynego (w które celowałam, ha!). Calutki rok minął... jak rany... Zaraz debiutuję... zgroza, rozpacz i ekscytacja. Determinacja i motywacja. I jeszcze jakaś -acja.

    Tak, debiut. Pan E z Procesu Wydawniczego poinformował mnie dziś o przygotowaniu egzemplarza sygnalnego Głównej Powieści. Zostanie do mnie wysłany w środę. Cała się trzęsę z emocji. Przeczytam tę historię na papierze, jak prawowitą książkę. Na papierze! O bogowie, marzenia się spełniają! Będę mieć w łapkach coś, co sama napisałam... Będę mogła dotknąć kawałka tej historii, poczuć jej fakturę pod opuszkami palców, wciągnąć niepowtarzalny zapach... Nie wierzę... To się nie dzieje naprawdę! Łaaaaaaa! Obrosnę w piórka i nie dokończę ani jednego cyklu!!! O nie, tak nie będziemy się bawić.

    Najbardziej jednak cieszy mnie myśl, że będę mogła tu pisać o bohaterach imiennie. Że dostaną należne im życie w świecie rzeczywistym. Zasłużyli na nie, skończeni durnie.

    Miałam też okazję poznać - póki co wyłącznie poprzez korespondencję mailową - Panią W z Działu Promocji. Adres mojego bloga pójdzie w cztery strony, podobnie fejsbyk... wyobrażacie to sobie? Jestem równocześnie przerażona i podekscytowana! Żegnaj malutki introwertyczny świecie! Witajcie szerokie horyzonty otwartych wód możliwości! Na bank się utopię, choć potrafię pływać...

  

🎵Hawk Eyes - Sky Mubs🎶

 

P.S. Powyższe pisałam na świeżo po otrzymaniu maili. Na szczęście Neth skutecznie sprowadził mnie na ziemię.

sobota, 23 kwietnia 2022

Epicpandemia

     No dobrze, obostrzenia zniesione, maseczki nienoszone, a ja na własnym przykładzie (i w otoczeniu również) zauważyłam, że odkąd nie noszę maseczki w miejscach publicznych, co rusz choruję. Jak nigdy przedtem. Przez dwa lata pandemii chorowałam średnio dwa razy do roku. Teraz dwa razy w miesiącu. I nie potrafię sobie poradzić z infekcją, która nawraca od pierwszej połowy marca. Ja i Paladynka. A to katar, a to jelitówka, a tu się kaszel przypałęta, a tu adopcję omikrona mój organizm sobie wymyśla... W pracy klima też potrafi dobić. Mam zwyczaj otwierania okien, ale niestety, w biurze nie ma takiej możliwości. Jak zwykł sobie żartować niegdysiejszy szef, wszystkie zostały wymienione odkąd jeden z pracowników postanowił "wyskoczyć" na lunch. Z 12 piętra. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale bardzo lubiłam tę jego niefrasobliwość w połączeniu z wisielczym humorem.

     Przynajmniej ruszyłam z fabułą i teraz akcja wartko płynie. Aktualnie piszę 26 rozdział, flow nawet całkiem całkiem, treść też mi pasuje, więc chyba nie jest źle. Co prawda sam proces tworzenia jest czasochłonny i zdarza mi się napisać tylko 3-4 strony, ale zawsze jest to jakiś krok do przodu, prawda? Na chwilę obecną tom III ma 754 strony (Times New Roman 12, interlinia 1,15). Spokojnie przebiję tysiaka. Jak już zastrzegałam Nethowi, nie zamierzam przycinać ani kroić fabuły. I tak sporo wydarzeń dotyczących postaci pobocznych wrzuciłam do tomiku z opowiadaniami. Poza tym, historia głównych bohaterów jest o tyle ważna, że wręcz wymaga opisania. Zresztą, wspominałam kiedyś, jak bardzo wkurwiają mnie w książkach urwańce typu: zaczyna się scena, przygotowania do bitwy, sratatata gadka-szmatka i... puf! Nagle już po starciu! Albo bohaterowie mają się wieczorkiem spiknąć, a tu nagle śniadanko i luźna rozmowa. Niestety, lubię żyć życiem fikcyjnych postaci. Wyobraźnia pracuje, umysł się rozwija i barwi szarą rzeczywistość. Ludzkość z natury jest ciekawska, więc wyjdę naprzeciw ich (i własnym) potrzebom! Hehehe. No dobrzu, ale wracając do tematu. Było nie było, każdy z tomów mojej septalogii ma swój temat przewodni, mimo że dotyczy tych samych bohaterów i tego samego ciągu przyczynowo-skutkowego - toteż nie widzę możliwości, by część trzeciego tomu wcisnąć do czwartego. No nie ma szans! Czytając ostatnią stronę każdego z tomów czytelnik ma czuć niedosyt i zaciekawienie. A przynajmniej chciałabym, aby właśnie takie emocje nim zawładnęły. Jeśli tak będzie, poczuję się spełniona jako pisarka i doceniona jako autorka...

🎵Legions - IMAscore🎶

poniedziałek, 18 kwietnia 2022

I'm fine

     Nienawidzę świąt. Wszystkich. Mam z nimi same złe wspomnienia, a każde kolejne spędzone w rodzinnym gronie są podobne do poprzednich. Czyli przeradzają się w koszmar wprost proporcjonalnie do pewnych czynników, których nie będę przytaczać. A że stara data bez polityki nie potrafi wytrzymać, tak kończy się standardowo - czyli walną bitwą słowną. Ale tym razem poszło "na noże". I musiałam doprowadzić do czyjegoś upadku cięciem poniżej pasa.

    Niestety, nigdy w niczym nie przypominałam swojej rodziny (w dzieciństwie marzyłam, że ktoś mnie podmienił w szpitalu, albo że mnie adoptowano) - pod dosłownie każdym względem różnię się od rodziców, brata i krewnych z obu stron. Nie muszę więc nadmieniać, że poglądy również mam skrajnie odmienne. I nie zdzierżę, gdy ktoś nazywa mnie zniewoloną przez media idiotką wierzącą w propagandę Ukraińską. No cóż, nie mamy w domu telewizora, a i wiadomości śledzę wyłącznie pod kątem nagłówków. Jeśli coś mnie zaciekawi, szukam licznych źródeł i konfrontuję zawarte w nich informacje. Ale przede wszystkim patrzę na filmiki, jakie nagrywają i wrzucają do sieci ludzie przechodzący przez terror wojny. W odróżnieniu od powyższych, którzy słuchają opłacanych "gadających głów", jakie moim zdaniem są na pierwszej linii do odstrzału. Takiego publicznego, ku przestrodze.

    No ładnie, wyszła nota piorąca brudy. Trudno. Takie jest życie. Jeszcze Neth mnie zdenerwował, bo poza kilkoma zaufanymi osobami nikt nie wie, czym się zajmuję po pracy. Nikt z rodziny i krewnych nie ma pojęcia, że niebawem debiutuję. I chciałam, żeby tak zostało (nikt nie interesuje się tematyką książek fantasy, więc jestem bezpieczna, nawet pod prawdziwym imieniem i nazwiskiem), ale on uznał, że pewnie nie zdoła trzymać języka za zębami... Brutus.

 

🎵Radio Paladynka - tylko najlepsze przeboje!🎶
 

piątek, 15 kwietnia 2022

Wielkanoc

     Dawno mnie tu nie było. I w sumie obecny stan rzeczy nie uległby zmianie, gdyby nie chęć rozkręcenia weny. Zwykle mi się udawało. Trochę narzekania na własną beznadziejność, doza malkontenctwa i szczypta braku wiary we własne możliwości iiiii... et voilà! Oto jestem. Pojęcia nie mam, czy cokolwiek to pomoże, ale próbować trzeba. Samo nic nie przychodzi. Na ulicy nie rozdają, a nawet jeśli, to strach brać cokolwiek za darmo. Szczególnie w tym kraju.

    Dobra, koniec fandzolenia. Nadal siedzę na 25 rozdziale III tomu. Co prawda poszłam naprzód, ale cały czas żywię obawę, że nie dotrzymuję bohaterom tempa, że nie nadążam za poprzednimi tomami, że piszę jakoś sucho i bezkształtnie, albo wręcz przesadzam z chwilami zadumy. Skrajności. W sumie dopiero co wyzdrowiałam (pitolili o covidzie, a tu zwykła jelitówka okazuje się znacznie większym koszmarem), nadal nadrabiam energetyczne braki, a przy Paladynce 24/h nie ma szans odzyskać choć ułamka straconych sił. Poza tym, pisanie od zera wcale mi tak super nie idzie, jak bym sobie tego życzyła. Chyba dwa tygodnie do porzygu (dosłownie!) mordowałam pół rozdziału, żeby w końcu uznać go za "wystarczający", bo gdzieżbym śmiała stosować określenie "zadowalający". Cóż. W każdym razie mam już pewność, że o E, C i A (całkiem porządny zestaw witamin!) pisze mi się całkiem przyjemnie. Gorzej z L i I... to wyjątkowo trudne do przedstawienia postaci. Na szczęście powoli wątki zaczynają się łączyć, więc... a co ja będę Wam zdradzać. Byle do przodu!

    Swoją drogą, pierwszego dnia Paladynkowego choróbska dostałam od Pana E tekst okładki do akceptacji. Blurb - streszczenie powieści - jest całkiem wporzo, fragment na skrzydełko też. I oczywiście dostrzegłam zabawną zależność: wszelkie istotne informacje z Wydawnictwa dostaję zawsze wtedy, kiedy Paladynka jest w domu, na dodatek chora. Trochę uważam ją za swoją szczęśliwą perełkę i nie dziwi mnie, że tak się dzieje. Wiele zmieniło się w moim życiu na plus, odkąd przyszła na świat, ale o tym może innym razem. O ile nie zapomnę.

    Dobrze więc. Biorę się za pisanie, skoro dzieć śpi, a jutro nie trzeba zrywać się do pracy. Jak rany, że też musiał dziś wystartować kolejny sezon w D3...

    Aaaa. Zapomniałabym. Dużo spokoju Wam życzę na Święta Wielkanocne. I żebyście się nie obżarli jak na Boże Narodzenie. I żeby nikt Was w międzyczasie nie wkurwiał, bo nie ma nic gorszego, niż zgaga.

🎵Bastion - Phil Rey🎶

piątek, 8 kwietnia 2022

Tak to już bywa

     A bywa tak, że piszę, piszę, piszę i... ni ch*ja, nie podoba mi się to absolutnie! Ale zaciskam zęby i piszę dalej starając się nie dostrzegać, jakie dno właśnie osiągam. Następnego dnia przysiadam i czytam to, co napisałam zeszłego wieczoru. Nadal mi się nie podoba, myślę sobie. Ale niczego nie zmieniam. Ewentualnie coś dodam. Nie usuwam. Dlaczego, skoro mi się nie podoba? Nie rozumiem. I teraz, pisząc kolejne strony pewnej sceny, zastanawiam się, czy po prostu sytuacja mi nie odpowiada, czy bohaterowie mnie zmierzili i popadli w niełaskę, czy ki czort?! Rozwinęłam genialnie kolejny wątek, ale przysiadam do tej dwójki i jakoś tak... nie ma miłości między nami, oj nie. Trudno mi wchodzić w skórę jednego z nich, ale ważne jest, by pokazać problem nie z jednej perspektywy, a wielu. Chciałabym, żeby czytelnik sam określił, kto naprawdę jest protagonistą, a kto antagonistą. Sympatyzował z jedną ze stron, kibicował jej do samego końca. Tak po prawdzie, osobiście nie faworyzuję żadnego. Obie strony mają swoje racje i obie potrafię zrozumieć w ich dążeniach. No dobrze już, dobrze, potajemnie wzdycham do jednego bohatera. Albo i kilku...? Nie, tu akurat żartuję, nie mam kompleksu Jokasty. Tkwię w roli bezosobowego narratora spisującego wydarzenia mające miejsce w Świecie Wymyślonym. I niektóre są nudne (z mojego punktu widzenia, bo wiem co będzie potem i się niecierpliwię!). A niektóre sprawiają, że z chęcią sama do nich wracam.

    Cytując Netha: "Teraz marudzisz że do dupy, że ci się nie podoba, że szmira, a siądziesz przy tym za dwa tygodnie i powiesz - jak rany, ale świetnie mi to wyszło!". Chyba mam nasrane we łbie. Chociaż nie, patrząc na moją twarz podejrzewam, że gospodarka hormonalna przechodzi kolejny z tych swoich zrytych kryzysów.

🎵Aratta - Nick Phoenix🎶


wtorek, 5 kwietnia 2022

Jak krew z nosa

     Zdążyłam zapomnieć, jak to jest pisać rozdziały na świeżo, bez jakiegokolwiek nanoszenia poprawek i dziubdziania się z redagowaniem tekstu. Och, co wcale nie znaczy, że tego uniknę, co to, to nie. Wszystko w swoim czasie, po kolei, jeszcze zdążą mi zbrzydnąć. W każdym razie, przez ostatnie dwa dni napisałam całe... 7 stron!!! O bogowie, żenada. Już przestałam się tłumaczyć trudną do przedstawienia sceną i jeszcze trudniejszymi bohaterami w niej uczestniczącymi. Po prostu mam jakiś kryzys rozkojarzeniowy i zamiast pisać, to myślę o pierdołach. I o graniu. No naprawdę, po co ja zainstalowałam to cholerne Diablo?! Ych... teraz tylko krzyżowiec chodzi mi po głowie...

    Haha, a w przyszłym tygodniu planowałam wystartować z konspektem i streszczaniem rozdziałów II tomu. Niedoczekanie moje...

Klasyczny dzień wolny (w roli kota - Paladynka!). Jak widać na załączonym obrazku, wieczory najbardziej płodne!

🎵Dangerous Tides - Metal Version - Antti Martikainen🎶

piątek, 1 kwietnia 2022

Pirszy kwitnia

     Nie jestem zwolenniczką Prima Aprilisów, wystarczy mi spojrzeć, co odwala pogoda za oknem i już mam dość wszystkiego. Cieszę się, że dziś zdalnie. Lubię nie ruszać się z domku. W każdym razie od przyszłego tygodnia przechodzimy na system trzy dni w domu, dwa w biurze (naprawdę, moja przełożona to skarb niedoceniony!). Wcześniej było odwrotnie, ale nie wypaliło. In plus dla mnie.

    Udało mi się zamknąć rozdział 24. To ostatni rozdział III tomu, jaki napisałam X czasu temu. Od teraz wchodzę na głęboką wodę pisania kompletnie na czysto. Z jednej strony widzę to w lepszym świetle - jakoś tak lekko przychodzi mi słowem przekształcać wydarzenia Świata Wymyślonego na fabularny ciąg powieści. Z drugiej jednak cichy głosik szepcze mi, że nie utrzymam tego na obecnym poziomie. I stoję sobie tak po środku patrząc to w lewo, to w prawo nie wiedząc, co właściwie myśleć. Znów te przeklęte wątpliwości. Czy będzie tak samo dobre jak poprzednie części? Fabularnie będzie lepsze, bo akcja gna na łeb na szyję, ale... A zresztą, za bardzo sugeruję się wielkimi kanonicznymi dziełami. Zatruwam sobie umysł katorgą dorównania im pod każdym względem. A przecież chciałam wytyczyć własny szlak, jakiego na próżno szukać w klasyce. Co z tego wyjdzie? Ocenią czytelnicy.

    Mnie najbardziej zależy na tym, by...

🎵Gravity - Dominik A. Hecker, Atom Music Audio🎶