wtorek, 31 maja 2022

Nowy sprzęt, nowa ja

    Dawno już nie miałam o czym pisać, ani też specjalnie nie chciało mi się tu wchodzić, ale... Cóż. Jestem. Nie żebym teraz miała o czym pisać. Chociaż nie, mam o czym. Choćby o nowej klawiaturze właśnie.

    Przez bardzo długi czas zarzekałam się, że zmienię klawiaturę - i wreszcie to zrobiłam. Poniekąd gryzę się z tą decyzją, a to dlatego, że nienawidzę zmian. Ciężko mi się przestawić. Dotychczas używałam klawiatury typowo gamingowej - wysoki skok (nigdy, kur*a, więcej!!!), podświetlenie konkretnych klawiszy pod wybrany profil gry, dedykowane przyciski, aplikacja itp. Nie narzekałam, jeśli chodzi o granie, pomijając potworny hałas przy naciskaniu oraz przytłaczającą ilość zajmowanego miejsca na biurku. Istna kobyła. Ale w przypadku pisania, kiedy bez przerwy uderzałam w klawiaturę, można było dostać szału. Szczególnie po nocach. Albo kiedy nie potrzebowałam/nie chciałam pisać pod muzykę. Koniec z tym. Zakupiłam małego bezprzewodowego kompakcika z oddzieloną częścią numeryczną i jestem zadowolona. Na razie. Oczywiście muszę się przyzwyczaić, przestawić na bliskość przycisków, co chwila zerkać pod palce, ale niewielka to cena za znacznie podwyższony komfort pracy. Najgorzej, że nad backiem mam teraz blokadę komputera. Jeden zły ruch i... hasło.

    Następna w kolejce jest mysz. Chyba bardzo szybko poleci. Też stricte do grania, z zestawu zresztą. Przewodowa. Brrrr. Niech w diabły idzie.

    A przy okazji. Sięgnęłam w weekend do egzemplarza sygnalnego przeczytać sobie jeden z moich ulubionych momentów, a tam... babol jak stąd do fajsbyka! Pojęcia nie mam jak go przeoczyłam, ale z miejsca szurnęłam do komputera i napisałam do Pana E, czy jest jeszcze nadzieja na małą korektę. Jak rany... gdyby to tak poszło, czytelnicy suchej nitki by na mnie nie zostawili >.< Na szczęście damy radę. Całość nie poszła jeszcze do druku. O bogowie, wydałoby się już na wstępie. A wszystko dlatego, że kończę trzeci tom, a wracam do pierwszego... Dla świętego spokoju sprawdziłam przeredagowaną całość. Odetchnęłam z ulgą. Błąd już się nie powiela.

🎵 Frozen Fortress - Epic North 🎶

piątek, 27 maja 2022

...

     Kryzys minął, a po deszczu zawsze wychodzi słoneczko. Gorzej, jeśli był to deszcz meteorów. Wtedy już nic nikomu nie wychodzi. Zaczynam myśleć, że moje chłopaki to taki nieoczekiwany letni deszczyk... jest pięknie i słonecznie, a tu nagle jebs! Ulewa. Jak rany, oni są niereformowalni! Dotychczas rozdział szedł gładko, a teraz podąża torem zupełnie nieplanowanym. I przez to się przeciąga, a przynajmniej ja to tak widzę, chociaż jak sama czytam, co napisałam, to wydaje się bardzo na miejscu. A wszystko przez to, że ktoś musiał wszcząć awanturę. Że komuś zabrakło wiary w siebie. Że ktoś wraca do punktu wyjścia w związku z dwoma poprzednimi. I weź tu, kronikarzu mądry, za nimi nadążaj. Wytęż umysł, zbierz siły wszelakie i zagoń trzódkę tam, gdzie być powinna. A i tak się rozbiega, paskudztwo szemrane. Wciórności!

    Przy okazji robię porządki na Spotim. Lista Opowiedz mi historię przechodzi swojego rodzaju "lifting". Z ponad sześciuset utworów zeszłam do czterystu. Pozostałe konsekwentnie posegregowałam na listy tematyczne, których używam podczas pisania konkretnych scen. Przyznaję, w znacznym stopniu ułatwia mi to pracę. I jakoś tak najtrudniej jest mi się pożegnać z Anttim Martikainenem i Peterem Crowley'em. Ciężko ich jednoznacznie skategoryzować. Może dlatego, że dwie krainy mają podobną kulturę i niektóre utwory idealnie oddają klimat... W każdym razie działam. Boję się sprawdzać, ile utworów jest w ulubionych. Tam lądują wszystkie ściepki, których słucham w drodze i w pracy. Nawet te z Listy Utworów Zakazanych. Ach, no i te nieszczęśliwe pozycje wyszarzone przez Spotiego... Tak dobra muzyka, a ja od ponad miesiąca nie mam do niej dostępu, nie wiedząc czemu. Będę musiała poszukać tych utworów, bo kilka scen z czwartego tomu pod nie będzie. Jakby tego było mało, są naprawdę warte poświęcenia im chwili, wyjątkowo klimatyczne. Trevor Demaere oraz David Eman... Proszę, wróćcie!

     Nie będę też ukrywała, że z niecierpliwością oczekuję daty premiery. Czas osładzam sobie Bramami Domu Umarłych Stevena Eriksona, które czyta się dużo lepiej niż Ogrody Księżyca - może dlatego, że więcej się dzieje ciekawego. A może dlatego, że jest to zupełnie inny styl pisania niż mój, w którym bez przerwy siedzę. Gdzie mi tam do mistrzów rzemiosła, kiedy amatorszczyzną powiewa... Jak by nie było, przynajmniej odkrywam nowy świat i wzbogacam słownictwo. Niestety, moja pamięć jest wybrakowana. Bardzo szybko zapominam pewnych słów i wyrażeń, a czasami (bardzo rzadko!) w rozdziałach urządzam niezłe festiwale nagminnie powtarzając jeden wyraz (Neth doskonale pamięta moje "ale"...). Od tamtej pory chyba już wszystko hula. Neth nie miał ostatnio czasu na czytankę z trzeciego tomu, więc czerwoności mi nie grożą.

    No nic, wracam do AA i jego wesołej gromadki... O bogowie, strzeżcie mnie od niego... znaczy się od złego, no.

 

🎵 The Legend Begins - David Eman 🎶

niedziela, 22 maja 2022

Nosi mnie kryzys

    Miałam napisać coś ambitnego, a że ambitna nie jestem, to napiszę tylko, że nosi mnie już kryzys pospołu z niecierpliwością.

    Tak przy okazji, mam kolejny szeroko zakrojony plan na rozdysponowanie niusów między Bloggerem, profilem na fejsbyku i fejsbykowskim profilem autorskim (który notabene jeszcze nie powstał...). Tak że tego. Tutaj będę raczyć was informacyjami z czapy, znaczy z mojego autorskiego życia. Na fejsbykowym profilu autorskim będzie tylko i wyłącznie tematyka Głównej Powieści, żadnych wynurzeń ze świata rzeczywistego. Na profilu fejsbykowym zajawki z jednego i drugiego. Chytra ze mnie bestia. Zapewne przechytrzę samą siebie, ale mniejsza o.

    I tak na zakończenie prezentuję Wam, jakim sposobem zdobyłam kilkoro prawdziwych przyjaciół (ja to to siedzące, żeby była jasność):

🎵 The Bounds of the Universe - Iván Torrent (Lista Utworów Zakazanych) 🎶

piątek, 20 maja 2022

Trudne trudności

    Pisanie trudnych dialogów jest trudne. Albo to ja mam trudności przez krwawe szaleństwo. Najpierw miał jeden, teraz mam ja. Zdecydowanie wolałabym zamienić się z nim miejscami - jego krwawe szaleństwo było nie tyle widowiskowe, co po prostu... a zresztą. Kiedyś sami ocenicie.

    Jak rany, bardzo chciałabym móc już operować imionami, zagłębić się we własną nomenklaturę, podesłać nazwę cyklu, jakiś cytat, fragment tekstu, zajawkę. A tu jeszcze muszę czekać. Jeszcze trochę, a moje brzydkie kaczątko pójdzie w świat. Brzydkie kaczątko... trafne określenie. Tylko co z niego wyrośnie? Piękny łabędź? Majestatyczny orzeł? Czy może... flaming?! 😂 O bogowie, pikny paw, czyli klasyczny "pikok". Neth suchej nitki na mnie nie zostawi za to określenie, już widzę te memy 😆 Wybaczcie mi to niezrozumiałe poczucie humoru, trzy dni spędziłam ze swoim zespołem i najwyraźniej jeszcze mi nie przeszło...

    Wykorzystam więc ten kryzys na redakcję napisanego już tekstu. Rozdział czwarty III tomu wędruje do mojego domowego Redaktora-Korektora. O, dawno tej nazwy nie używałam.

 

🎵 Dragons Return - Revolt Production Music (Lista Utworów Zakazanych)🎶

P.S. Nikt nie zgadł tytułu 😎

poniedziałek, 16 maja 2022

Zagwozdeczka

     Kolejny krok do przodu - tytuł pierwszego tomu co prawda został zaakceptowany już na starcie, ale gorzej było z nazwą cyklu, którą zmuszona byłam zmienić, co spędzało mi sen z powiek... Obecna, po drobnej poprawce, została zatwierdzona przez Wydawnictwo. Pozostaje mi już czekać na datę premiery i... skitram się w kąt. Oj tak. Odnajduję się w towarzystwie, lecz nie wówczas, kiedy przychodzi mi grać (w tym przypadku rzępolić) pierwsze skrzypce. Nie, nie jestem stworzona do brylowania w szerokim gronie i już teraz odczuwam przemożną niechęć w stosunku do aktywnego uczestnictwa na portalach społecznościowych. Trema? Nie, zdecydowanie fobia społeczna. W szczególności głęboko zakorzeniony lęk przed oceną, który jest jej najbardziej charakterystycznym objawem. Nagle jakby utraciłam wiarę w siebie i własne możliwości. Ot, intensywne rozstrojenie nerwowe wzmocnione rozszalałą gospodarką hormonalną. Patrząc na te skomasowane tegoroczne debiuty czuję, jak nogi się pode mną uginają (a przecież siedzę...). Dziewczyny, naprawdę uważacie że mam się czym chwalić, skoro napisałam powieść i debiutuję? Otóż nie ja jedna, moje drogie panie i panny, nie ja jedna...

     Wróćmy jednak do tytułu posta. Zagwozdka, oj tak. A raczej niewinny rebusik. Swojego czasu, czyli jakieś pół roku temu, Neth przesłał mi zdjęcie pociągu wyraźnie coś sugerując. Oczywiście załapałam od razu, a jakże. Postanowiliśmy więc powtórzyć tamtą sytuację, ale rozszerzając ją poza naszą hermetyczną społeczność. Kieruję zatem rebus do Was. Czy jesteście ciekawi, jak brzmi tytuł mojej debiutanckiej powieści? Śmiało, strzelajcie. Jestem ciekawa Waszej kreatywności. Swoją drogą, Neth twierdzi, że nikt "nie zajarzy o co kaman". Ja jednak pokładam w Was więcej wiary i uważam, że bardzo szybko ustrzelicie dziesiątkę.

 🎵Spirit of Defiance - Dos Brains🎶

P.S. "Jeden czuje pociung do drugiego..." 😆

piątek, 13 maja 2022

"Koko dżambo i do przodu..."

    "...to moje motto, niezłe nie?" jak to rzekł Bolec z filmu Chłopaki Nie Płaczą. Bardzo sugestywne. I pseudonim bohatera i tekst z tytułu posta całkiem eufemistycznie się łączą w moim skrzywionym umyśle. Moje chłopaki też nie płaczą. No dobra, jednemu się zdarza. Sporadycznie. Drugiemu chyba nazbyt często. Trzeciemu za to wcale. O kobietach nie wspominam, bo są znacznie wrażliwsze, przynajmniej ta, która im towarzyszy. Mniejsza o.

    Dobre wieści dnia dzisiejszego są takie, że chyba minął mój kryzys tożsamości. Być może był to zwyczajny kryzys twórczy, ale i tak na przestrzeni czasu dostrzegam, że różnił się on znacząco od poprzednich. Mocno mnie zaniepokoił. Ale kończąc 27 rozdział przekonałam się, że przede mną wciąż jeszcze zbyt wiele pracy, żebym mogła się poddać. Nawet jak się metaforycznie przewracam, to tylko otrzepuję się z kurzu i idę dalej, zostawiając za sobą kapki krwi (i ukradkowo zerkając, czy przypadkiem nie narobiłam sobie wstydu).

    Nieco załamała mnie myśl, że muszę zmienić nazwę cyklu na bardziej "chwytliwą". Chyba zbyt się zżyłam z obecną, przez co ciężko mi było się z tym pogodzić. Mam dwa kolejne pomysły, z czego jeden wybitnie mi przypasował, ale... cóż, zobaczymy co odpisze Pan E. Ma większe doświadczenie w tej materii, a w życiu bywają chwile, kiedy wręcz trzeba zdać się na sugestie ekspertów. Tak, mam z tym problem. Potrafię być uparta jak mało kto i trzeba wtedy wyjątkowo silnego argumentu, by zbić moją nieuzasadnioną obronę.

    Dobra. Pomarudziłam, więc mogę wziąć się za komasowanie materiału pod kolejny rozdział. Jak rany, mam tyle notatek, że głowa mała... Bohaterom i narratorce zdecydowanie należy się chwila odpoczynku. A przede wszystkim czas na zmycie z siebie krwi i błota.

🎵Secret Melody - Thomas Bergersen, Two Steps from Hell🎶

środa, 11 maja 2022

Potrzeby mniejsze i większe

     Kto śledzi mojego bloga ten wie, jak lubi dokarmiać mnie Neth. Szczególnie, że w ferworze pisania często zapominam o tak podstawowej potrzebie jak zaspokajanie głodu... a potem mdleję. Żartuję, jeszcze w życiu nie zdarzyło mi się zemdleć, ale kilka razy było naprawdę blisko.

    Druga kwestia, to jego sposób wyrażania własnych potrzeb. Dziś przeszedł samego siebie, dając mi do zrozumienia, co mu w głowie postało. Za pomocą jedzenia właśnie. W związku z tym... skoro Rafaello znaczy więcej niż tysiąc słów, to co ja mam sądzić o tym calzonie?! 😂

 🎵Akiramenai - Twisted Jukebox🎶

wtorek, 10 maja 2022

Z fejsbykiem na wojennej ścieżce

     Nie znoszę fejsbyka. I mając na nim konto śmiało mogę powiedzieć, że jest wręcz beznadziejny. Moje posty traktowane są jako SPAM. Nie jest ważne, czy jest pod nimi X komentarzy od różnych znajomych, czy treść brzmi sensownie, czy zdjęcie jest autorskie. Nie ma znaczenia, czy dodałam go X dni temu, czy X minut temu. Nie. A wszystko - prawdopodobnie - tylko dlatego, że dodaję linki do swojego bloga. Reklamuję się. Jak rany. Niech mi w takim razie wyjaśnią, dlaczego na Bloggerze istnieje taki specjalny przycisk z charakterystyczną białą literką na niebieskim tle służący do udostępniania, skoro używając go, po prostu spamuję? Jakoś udostępniony filmik z jutjuba jeszcze tam spoziera z mojego profilu. Nie pojmuję tego. Ale są sposoby, żeby to obejść. Podobno. Zobaczymy, pożyjemy, poobserwujemy. Dziś spróbuję ponowić posta, sprawdzę, jak długo powisi... Jak nie drzwiami, to oknem.

    Serio, jak mam coś robić na fejsie, to odechciewa mi się wszystkiego. Zresztą, ostatnio kompletnie wszystkiego mi się odechciewa. Mam kryzys tak silny, że znów ochoci mnie rzucenie tym w cholerę, byle tylko mieć spokój, ukryć się w cień. I chociaż mam mega wsparcie, teraz dodatkowo napływające z całego naszego wspaniałego "CiF-u", to zjada mnie poczucie, że nic oryginalnego tak naprawdę nie wymyśliłam. (Ooo, jeszcze na dobicie Bad Company Phila Rey'a w słuchawkach poleciało...) Wszystko już było. To było, tamto było, sramto też było. Kryzys wszedł mocno. Powinnam przeczekać, to w końcu minie. Albo kupić sobie czekoladę Goplanę. I zeżreć całą. Sama.

 

 🎵Bad Company - Phil Rey🎶

niedziela, 8 maja 2022

Mężczyzna z koszmaru

    Nie śpię od trzeciej nad ranem. Pojęcia nie mam dlaczego. Ale przynajmniej nie próżnowałam. Napisałam cztery sceny do Głównej Powieści i... przeczytajcie, co jeszcze.

 

    Świtało. Niebo bieliło się od chmur, a brak promieni słonecznych powodował, że wszystko w zasięgu wzroku było mdłe i nijakie. Charakterystyczny szum dobiegający od strony głównej ulicy narastał, by po chwili ucichnąć wraz z oddalającym się samochodem. Dokąd to jedziecie w niedzielę o piątej rano? - zastanawiał się w myślach, zaciągając się papierosowym dymem. Co wami powoduje?

    Znajome odgłosy budzącego się do życia osiedla uspokajały go. Skrzeczenie srok, trel drobnego ptactwa przylatującego z pobliskiego parku, stukot kół na nierównych szynach tramwajowych. Ta cicha symfonia wiosennego poranka koiła nie gorzej niż efemeryczna piosenka ze wspomnień, z dzieciństwa. Wzbudzająca melancholię melodia, jakiej nie potrafiłby zanucić z pamięci, choć niewątpliwie by rozpoznał, gdyby ją usłyszał. Wiele lat temu często bywał na wsi, lecz nie mógł się zgodzić, że tamtejszy sielankowy klimat działał na niego wyciszająco. Czuł się tam zagubiony i nie na miejscu. Bezustannie zdenerwowany. Cisza odbijała się dzwonem w jego umyśle, rutyna dnia powszedniego wywoływała w nim bezproduktywną gnuśność, natomiast ciemność nocy była tak głęboka i przytłaczająca, że z trudem przychodziło mu odpłynąć w sen. Nie, tutaj było mu dobrze.
 
    Znów wciągnął w płuca ciężki dym, ale i rześki zapach miasta, jaki sięgał dziesiątego piętra. Zapatrzony w horyzont nie skupiał się na jednym punkcie, ale na całokształcie. Prawą połowę przysłaniał mu wysoki budynek mieszkalny pieszczotliwie nazywany blokiem. Podobał mu się, mimo że zbudowany był z betonowych płyt, szarych i bez wyrazu. Jakby na pocieszenie miał duże okna. Po lewo rozciągał się krajobraz przysłoniętego drzewami skweru, siłowni na wolnym powietrzu, placu zabaw, rondka, na którego centralnym miejscu zimą przystrajano lampkami choinkę. Długa, podzielona pasami dla przechodniów jezdnia wypływała gładką nawierzchnią jakby z bloku po prawej i znikała za zakrętem po lewej. Asfaltowa rzeka pokryta pociemniałą rosą.
 
    Oparty o parapet okna balkonowego ostatni raz wydmuchał ustami siwy obłok i zgniótł peta w czystej popielniczce. Jeszcze chwilę wpatrywał się w pejzaż, w milczeniu ciesząc się spokojem samotności, po czym przeszedł dwa swobodne kroki, jak gdyby zalegający na malutkim balkonie bałagan mu nie przeszkadzał. Zatrzymał się tuż przed progiem, zauważając wyczekującą go kobietę. Spojrzenia spotkały się. Miała podkrążone z niewyspania oczy. 
 
    - Wracaj do środka. - Mruknęła do niego, wcale nie mając na myśli pomieszczenia. Skrzyżowała ręce na małych piersiach, gestem tym zniekształcając tęczowy napis na białym podkoszulku. Czekała.
 
    Usłuchał, jak robił to zawsze - za wyjątkiem chwil, kiedy to ona słuchała jego. Bez oglądania się za siebie przekroczył wysoki próg i wszedł do mieszkania.
 
    Kobieta odetchnęła miejskim świtem i przez krótki moment zastanawiała się, po co właściwie tu przyszła. Na próżno. Tylko chłód powietrza pieszczotliwie dotykał jej rozgrzanej pościelą skóry. Zamknęła wreszcie drzwi balkonowe i wróciła do sypialni licząc, że sen w końcu do niej przyjdzie... 

sobota, 7 maja 2022

Korekta

     Z mojej strony korekta ukończona, pozostaje już tylko wysłać plik do Pana E z Wydawnictwa i czekać. Zbyt wiele do poprawy nie ma (a przynajmniej tak mi się wydaje), za to wyraźnie zauważyłam zmiany, jakie zaszły w moim stylu pisania przez ostatnie trzy lata aktywności. Wzbogaciło mi się słownictwo. I jakby mniej filozofuję xD Ale też bohater ulega stopniowej przemianie. Z biegiem fabuły nie ma już zbyt wiele czasu na przemyślenia, choć taki wrażliwiec jak on zawsze wyłuska choć chwilkę na dywagacje. Cóż, ten typ tak ma. I za to go uwielbiam.

    W każdym razie pierwsza część pierwszego tomu w chwili korekty ma 650 stron. A tak wygląda 59 poprawek do naniesienia. Przecinki, spacje, literówki, ale też wyrazy, które zbyt często się powtarzają.

 

     Jak rany, już nie mogę się doczekać pracy nad drugą częścią! Tam to się będzie działo...

 🎵Final Light - Phillip Lober, Kelly Ryu🎶

czwartek, 5 maja 2022

Zagadnienia wybrane

     Dzień świra za mną. Dosłownie. Jak ja dawno klasycznej głupawki nie miałam... "Z zamówieniem jest ten kłopot, że zamawiamy go na zamówienie" - autorstwa debiutującej pisarki. Serio, dobrze że takiego mailowego kwiatka nie wysłałam. Poziom rozstrojenia w stadzie sięga absolutu. Wydajność pracy całego zespołu spadła o 95%. Czuję się bezmózgiem.

    Doprawdy, właśnie się zorientowałam, że ostatnio zbyt dużo mnie w świecie rzeczywistym, a zbyt mało w Wymyślonym. A przynajmniej tak sobie tłumaczę swój aktualny kryzys twórczy. Serio, zaczynam podchody do promocji i zamiast skupiać się na fabule, myślę nad tym, co napisać w społecznościówkach. Co za bezsens. Czas to zmienić. Pokazałam światu swoją facjatę, wysłałam zdjęcie do biogramu na okładkę i starczy. Mogę odstawić tego daremnego fejsbyka na jakiś czas.

    Spróbuję dziś wrócić do siebie... 

 

Z cyklu "Życiowe":

    Zatrzasnęłam książkę i trzymałam ją na złączonych kolanach przez chwilę tak długą, aż przejęła odrobinę ciepła mojego ciała. Zapatrzyłam się w niski sufit salonu poszukując weny, która uleciała nie wiadomo  dokąd, i zupełnie nie rozumiejąc ogarniającej mnie frustracji odłożyłam gruby tom na blat biurka. Westchnęłam z rezygnacją i zerknęłam ku Nethowi, palców wciąż nie odrywając od surowej okładki. Przyciągała mnie. Jak poczucie obowiązku, a zarazem największa z przyjemności. Natomiast kompletny brak zainteresowania ze strony męża tylko podsycił moje zdenerwowanie.

    - Jak rany, ludzie z pracy będą teraz wiedzieć, czym zajmuję się po godzinach - mruknęłam zaczepnie, oczekując odpowiedzi.

    Neth spojrzał na mnie i bez słowa wrócił do przerwanego zajęcia.

    - Przecież się nie kurwisz - zauważył obojętnie.

     - E, no nie... - odpowiedziałam zmieszana, strzelając na boki oczami. Mój wzrok ostatecznie spoczął na książce. - Ja nie...

🎵Prelude (Age of Heroes) - Havasi🎶

poniedziałek, 2 maja 2022

Chyba czegoś mi zabrakło...

     Docelowo wzięłam sobie dzień wolnego, żeby mieć więcej czasu na pisanie. Skończyło się na tym, że czytam. Co prawda własne, ale papierowe. Tak, oznacza to, że egzemplarz sygnalny trafił dziś w moje ręce. Od tamtej pory minęło już pół dnia i emocje zdążyły opaść. W pierwszych chwilach miałam problem, żeby dojść do siebie. Nie docierało do mnie nic, co się działo. Ręce mi się trzęsły i nie potrafiłam wyrzec choćby słowa. Teraz jednak euforia przygasła, częściowo zastąpiona przytłaczającym ciężarem. Zachwyt przeminął, pozostawiając po sobie wyłącznie niepewność co do własnych możliwości. Podołam? Septalogia to jednak spory kawał do napisania...

    Do rzeczy. Mam do przeczytania 650 stron pod ostateczną korektę. I jest to zaledwie pierwsza część I tomu. Piszę tego posta w chwili między drugim a trzecim rozdziałem. I kiedy trzymając fizyczną, papierową wersję myślę sobie "łał, czyta się dobrze, podoba mi się!", tak po chwili zaczynam się zastanawiać, czy to emocje zaburzają moje postrzeganie, czy nie popadam w samozachwyt, czy jeszcze co innego niezdrowego mnie łapie. Jak już zdążyliście się przekonać, bywam wyjątkowo krytyczna wobec swoich dzieł. Nie jestem ambitna i wcale nie zamierzam konkurować z pozycjami uznawanymi za wybitne. Nie, chciałam stworzyć coś zupełnie nowego. Czy mi się uda? Nie mam pojęcia. Ale raduje mnie myśl, że inni przeczytają nie tyle moją twórczość, co historię w niej zawartą. Że być może ją pokochają. Że wywoła ona w czytelnikach najróżniejsze emocje, choć na chwilę oderwie ich od rzeczywistości, wciągnie do świata przeze mnie stworzonego. Nie mam śmiałości myśleć, że ktokolwiek po ich przeczytaniu narzekał będzie na kaca książkowego...

     Jeśli będziecie ciekawi, zdradzę Wam, co najmocniej motywuje mnie do pisania. Nie odpowiem na pytanie, dlaczego piszę, ponieważ jest to już odpowiedź sama w sobie. Ale z chęcią wyjawię, jaki posiadam w tym ukryty motyw...

 

🎵Pearl - Kári Sigurðsson🎶

niedziela, 1 maja 2022

Foto-eee-synteza?

    No proszę, majówka zaczęła się arcyciekawie. Pogoda dopisała tak bardzo, że wręcz przyjemnie było posiedzieć w domku przy monitorze. Hm, generalnie to dopiero teraz siedzę. Weekendy spędzane z rodziną mi jednak nie służą... ale tym razem udało mi się zdobyć osiągnięcie w rial lajfie!

    Haha, po przespaniu jakichś czterech godzin w nocy o dziwo poczułam się dziś wyjątkowo ładnie, toteż długo się nie namyślając zrobiłam tapetę, ogarnęłam ekspresową fryzurę, wdziałam stylówę i dawaj zdjęcie w plenerze! Dostałam w pysk od rzeczywistości tak mocno, że prawie porzuciłam zamysł wklejania swojej facjaty na okładkę (cytując znajomego z pracy: nie róbmy dziadostwa). Mniej więcej tak to wyglądało...

   
 
 
 
 
    Tak więc ten... Naprawdę gotowa byłam napisać do Wydawnictwa, że jednak nie chcę pokazywać się światu, co by się potencjalni czytelnicy nie zrazili. Ale jakoś tak... Jakoś tak wyszło, że...

    
    Macie. Słuchawki na uszy, muzyka płynie i świat rzeczywisty przestaje dla mnie istnieć. Przenoszę się w miejsce, które bliższe jest memu sercu i duszy. Towarzyszę osobom, przy których nigdy się nie nudzę, a które nawet nie zdają sobie sprawy, że biernie uczestniczę w ich życiu. Odnalezienie siebie to jedno z najpiękniejszych doświadczeń, jakie mnie spotkały.

🎵Damnum - Revolt Production Music🎶